Moja lista blogów

czwartek, 28 lutego 2013

Zawiłości języka polskiego


Ciągle niestety musimy Ksawka poprawiać – POSZEDŁEM synku, nie poszłem.
No i  po wielu tygodniach poprawiania dziś Smyk się „postawił” i mówi:
K: Mamo, a Ty jak mówiś?
Ja: Poszłam
K: to dlaciego ja muszę mówić posiedłem, a nie pośłem?...
No! I tłumacz trzylatkowi zasady połamańca polskiego ;)

Gitara



Tjaaak, mój pomysłowy syn zrobił sobie gitarę z suszarki na bieliznę i grał i śpiewał. Mało, że śpiewał! On modyfikuje słowa piosenek i zmienia słowa :)

Zabawa w owoce



Dziś bawiliśmy się w kolory, owoce i smaki. Smyk miał odgadywać co to za owoc, jaki ma kolor, czy jest duży, czy mały itp. Ksawek zaczął lizać skórki owoców, więc mówię, że wymyję je, bo nie można lizać ani jeść nie umytych. Zaproponowałam, że sprawdzimy jak wyglądają w środku. Zgodził się. Smyk wymyślił, że będzie owocami karmił pieska-Skitsa. Brał do ręki owoce, bawił się nimi, sok lał Mu się po paluchach, no więc mówię – oblizuj sobie te paluszki – oblizywał! :)
Polizał też kiwi, banana i mandarynkę :) 




Wózek



Mama dziś się dziwnie czuła... Słabo mi się zrobiło, a potem szkoda gadać...
Nigdy w ciąży nie wymiotowałam, a tu takie cyrki dzisiaj, w 5 miesiącu...a potem zachcianka na kleik ryżowy z marchewką :/
Ksawuś dziś wymył pół łazienki, wymył swoje naczynia, lustra, chciał pomóc gotować obiad :)
Wybieraliśmy też wózki dla juniora i Smyk wybrał kolor, pokazuję Mu gondolę (na zdjęciu katalogowym bez stelaża), a Ksawek:
Nie nie, ten mamusiu nie, bo on kółek nie ma!... <lol> :D
Potem dopytywał, czy On też będzie mógł sobie pojeździć w tym wózku.

Marchewka



A jednak! Ksawery chyba coraz bardziej lubi rysować. Dziś mama się krząta porannie, Ksawek krzyczy: Mamusiuuuu, nalysowałem malchewkę!
Mama szok, złapałam aparat, cyk fotkę (po lewej) a Ksawuś mówi:
Mamo! jeście nie! muszę jej dolysować lączki i oka większe...

Potem spytałam czy może ją pokolorować - co uczynił (po prawej)


środa, 27 lutego 2013

Szukamy wiosny



Dziś już nie wytrzymałam... ile można siedzieć w 4 ścianach!
Ubraliśmy się i poszliśmy na spacer. Smyk ledwo mówi, taki ma nos zatkany, ale to końcówka, bo w nocy juz pięknie śpi, nie budzi się nie mogąc oddychać.
I mnie i Jemu świetnie to zrobiło, a okazało się, że nie jest tak źle NA POLU – czuć zbliżającą się wiosnę.
Jest brzydko jak cholera! Spod śniegu wyszło miliony osiedlowych przebiśniegów (jutro obiecuję fotkę przyrodniczą :D), brud, syf, czarny śnieg itd., ale... wzięliśmy głęboki oddech i było miło :) Tak miło, że zjedliśmy obiad i poszlismy na drugi spacer :) Potem na zakupy i tym sposobem byliśmy połowę dnia poza domem! Oooł jeee! :D


wtorek, 26 lutego 2013

Prace plastyczne o tematyce zimowej



Nasze dzisiejsze wspólne rodzinne prace 3D. Proszę zwrócić uwagę, że każdy bałwan ma inną miotłę! :D


Wzruszenie



Nie mam słów na to, jak kochany jest nasz syn...
Dziś kremował mi ręce i nogi, masował stopy, przytulał, mówił, że kocha mnie jak stąd do nieba itp...
Przed chwilą przybiegł się pożegnać, przytulamy się, Mama mówi:
M: niech Ci się przyśni coś miłego, kolorowego, fajnego, coś co kochasz...
K: niech mi się psiśni Mamusia!

Po czym pobiegł do siebie, wraca, Tata krzyczy, żeby nie biegał boso, a Smyk podbiega do mnie i delikatnie głaszcze mój brzuch i mówi:
Psisiedłem się pożegnać z dzidziusiem

<wzrusz> <wzrusz>


Ps. Żeby nie było tak słodko, Ksawuś mówi, że będzie kochał tak samo dzidziusia, jak pieska (którego myśli, że kupimy po wizycie i konsultacji u alergologa).
Nawet podejrzewam, że pieska kochałby bardziej ;D, bo pyta, czy ja na pewno nie mogę urodzić pieska <lol>

Rozmowa podczas kolorowania



Kolorujemy, rozmawiamy.
Ksawuś: Mamusiu, a ja bym chciał iść z Tobą do pana doltola i zobacić...yyyy... to, to takie, yhmm...jak pan doltol lobi dzidziusiowi masaź
Ja: yyy, hmm, to znaczy USG? Chcesz zobaczyć dzidziusia w telewizorku u pana doktora???
K: Taaaak!

No i chyba na następną wizytę wybierzemy się wspólnie :)

poniedziałek, 25 lutego 2013

Kolorowanki



Oto zupełnie samodzielne dzisiejsze prace Smyka. Bez podpowiedzi :)
Na moje: Kochanie, wspaniale sobie poradziłeś, piękne!
Ksawek: no nie takie piękne, zobać! Tu bałwan ma niebieską ciapkę, a ja nalysowałem ciarną, bo tak chciałem!”

BRAWO SYNKU! :*



Znowu katar i brzoza




A dziś w nocy Smyk prawie nie spał, taki katar go dopadł :(
A Mama znowu ma myślenice czy to przeziębienie (w sobotę ostro wiało i jak wysiadaliśmy z auta Ksawek dostał dreszczy, a wczoraj na spacerze panowie brodzili w topniejącym śniegu i wrócili przemoczeni do suchej nitki) czy alergia (wiosna zbliża się wielkimi krokami a pylenia rozhulały się na dobre:
http://www.alergen.info.pl/kalendarz/region2.html )


Za 2 tygodnie zaczyna pylić brzoza :,( 
Ksawery ma 5 klasę (w 6stopniowej) uczuleniową na brzozę, a jak widać również na załączonej tabeli, to jedyne drzewo, którego pylenie stwarza BARDZO WYSOKIE ryzyko kliniczne. Szlag by to.

13 całusów





Wczoraj przed snem, przybiegł Smyk w piżamie, wskoczył na sofę, złapał mnie za szyję i dostałam 13 soczystych całusów prosto w usta :D
Już się nie wyciera i nie każe mi myć zębów, czasem tylko zapyta, co jadłam (jeśli czuje ode mnie intensywny zapach jakiegoś jedzenia ;))

niedziela, 24 lutego 2013

ADAPTACJA w nowym przedszkolu



W sobotę Smyk uczestniczył w zajęciach adaptacyjnych w nowym przedszkolu.
Odbyło się to zupełnie inaczej niż w, poprzednim.
Pani wydaje się być doświadczona i pewna siebie, przejawia oznaki kontroli nad grupą, sama wychodzi z inicjatywą usamodzielniania się dziecka, separuje dyskretnie od rodziców (ściślej mówiąc zamknęła nam drzwi przed nosem po godzinie podglądania przez nas grupy ;P).
Bardzo mi się podobało jak sama zabrała Ksawka na siku, poradzili sobie ze wszystkim, Pani Mu pomogła, tak jak bym sobie tego życzyła, wymyli rączki itd. Na deserek był owoc, nie żadne syfne wafle z biedronki, do picia woda mineralna niegazowana :) Nie to, żebym była zwolenniczką blanszowanych marchewek w zamian za gorzką czekoladę dla mojego dziecka, ale cieszy mnie to, że raczej są ostrożni i uważają na to, żeby potem żaden rodzic nie miał pretensji (w poprzednim super ekstra najlepszym tutaj przedszkolu prywatnym dzieci dostały zlewkę zimnej herbaty/popłuczyn i górę resztek ciastek i wafelków przeróżnych).

Smyk był zachowawczy, wg Pani był obserwatorem, jej pomocnikiem w organizowaniu zabaw dla innych dzieci, sam jednak nie uczestniczył, ale też nie uciekał. Wg Pani jest to etap wchodzenia w grupę. Dodała też, że Smyk ma ogromną wiedzę :)
(faktycznie mimo oporów przed nową grupą nie mógł się powstrzymać i pięknie odpowiadał na pytania o kolory, liczby, cyfry, kształty). Mało tego, Smyk po 1 zajęciach liczy po angielsku do 5 :)



piątek, 22 lutego 2013

Zapomniane zapiski



Mama zapomniała zapisać, że drugi dzień po wprowadzeniu nowego żelu do mycia Smyka, Tatuś „wziął i wymył” dziecko w tym specyfiku, ot tak po prostu, bez spłukiwania, nacierania Go potem emolientami itd.
Na szczęście po wysypce ani śladu :)
Jedynie czego można się doczepić, po kilku dniach bez kąpania w emolientach skóra Ksawka była sucha i nawet się skarżył pierwszy raz w swoim życiu, że go ta skóra boli...

Z takich zapisków ważnych dla mnie samej – w tym tygodniu Ksawuniek zjadł naszą pomidorówkę na wywarze z odrobiną SELERA (!!) i też Mu nic nie było. Zupe zjadł z nowym makaronem motylkami (!!) i Mu smakowało!Ach, no i lubi obgryzać kostki wieprzowe od schabu (z zupy) - zupełnie jak Mamusia ;)

Dziś rano zważony i zmierzony – urósł i przytył :):):):)
Jeszcze 100 g i przekroczymy 14 kg! :)



Ksawery przytula się do brzuszka, gada z brzuszkiem, podsłuchuje dzidzię stetoskopem, trąbkami, słuchawkami czym się da.
A dzidzia póki co spokojna, na szczęście wieczorami robi fikołki a Tatuś poluje na kopniaki. Tata jeszcze nic nie czuje, jeszcze kilka tygodni zanim fikołki juniora będą wyczuwalne z zewnątrz.
Na razie te chwile są tylko moje i dzidka :*



Odśnieżanie – ukochana zimowa zabawa Smyka:

środa, 20 lutego 2013

Nagroda



Tak, tak, oczywiście za fryzjera była nagroda.
Dziś cenowo przyzwoita – bańki mydlane :)
Zabawa odkryta na nowo! Ksawek w ciągu 30 min wyrobił cały płyn :D




W salonie fryzjerskim






No i proszę! Tak po prostu spontanicznie Ksawery zgodził się w końcu iść do fryzjera.
Na początku mówił, że jednak woli jak przychodzi do nas pani sąsiadka i u nas podcina Mu włoski, ale Pani sąsiadka ciężko uchwytna, więc łatwiej byłoby po prostu chodzić do salonu.
Zgodził się dość szybko. Zaskoczył mnie. Ubraliśmy się, dość lekko z resztą, bo jak wyjrzałam za okno było +5 stopni i świeciło słońce, jak zeszliśmy na dół była śnieżyca i minusowa temperatura, no ale nic. Dotarliśmy do osiedlowego saloniku, musieliśmy czekać w kolejce, Smyk bawił towarzystwo swoim gadulstwem, obejrzał wszystkie gazety motoryzacyjne, potem zasiadł na fotelu i ...!!!!! był taki grzeczny! Pani fryzjerka na początku naburmuszona i chyba niezadowolona z wieku kolejnego klienta – piała z zachwytu nad zachowaniem Ksawka. Smyk słuchał wszystkich poleceń, zamykał na dość długo oczy, nie ruszał się itd. Na koniec powiedział, że podoba Mu się muzyka w lokalu i że jeszcze tam wróci :D
Włoski ma nareszcie równe i proste i ładne :) Nie dużo podcięte, no bo zapuszczamy, ale jest w końcu profesjonalnie!


Mało tego, Mama rozochociła się i pobiegła popołudniu sama do tej samej pani fryzjerki.
No i szok! Zapłaciłam 30 PLN z myciem i układaniem itd. I jestem mega zadowolona! Pani w 15 minut ścięła moje włosy dokładnie tak jak chciałam :)
Niech się Loreale schowają! (przynajmniej tutejsze ;) )


Oto Smyk na fotelu i w nowej fryzurce:




wtorek, 19 lutego 2013

Dzidziuś



Jest coraz bardziej oczywistym kolejnym członkiem naszej rodziny :)
Coraz mocniej kopie, brzuszek mamy rooośnie, a Ksawery zaczyna traktować lokatora mojego brzucha jako coś/kogoś zupełnie naturalnego.

W niedzielę wracamy od dziadków, mijamy szpital, a Smyk pyta:
Ksawek: Kiedy pojedziemy do tego szpitala?  
Ja: cooo?! Dlaczego chcesz jechać do szpitala?!
(byliśmy tam raz po drugim ataku pokrzywki  jak zabrała nas karetka)
Ksawek: ulodzić dzidziusia!!!
Mama: <szok>


Wczoraj przed kąpielą, Smyk do Taty:
Tatusiu! Dzisiaj mnie wymyje mama i dzidziuś!

A dziś pytał się czy będę miała brzuch do nieba, po czym pooglądał go i mówi – duuzi bziuch! Chyba dzidziuś chce wyjść!


* * *

Ksawery śpiewa:

BIJĄ TĄ FIFI!!! :D





***


ZIMO ODEJDŹ!




 ...OK, może nie było wielkich mrozów, ale mogłaby sobie już pójść!
Prognozy na najbliższe dni i tygodnie są dobijające...
Wszystko nam się już znudziło :/


poniedziałek, 18 lutego 2013

Ikea i nie tylko



Po kolejnej wizycie u psychologa, pojechaliśmy ze Smykiem na obiad i na zakupy do Ikei.
Cisza, spokój, wszystko pięknie poukładane, żadnych braków – ekstra! :) Restauracja też w sumie spoko - ceny niskie, jedzenia do wyboru do koloru, dla dzieci zestawy po 5,9 PLN (mięsko, ziemniaki/frytki, jarzynki i sok) - zazwyczaj bylismy tam w weekend, więc różnica ogromna... ale o tym później...

Nasze dziecko się zmienia, a nam się uśmiechy poszerzają :),
Nawet pani psycholog chyba widzi, że nasze spotkania są raczej potwierdzeniem słuszności naszych wychowawczych „trików”, nadawaniem kierunku i ewentualnie drobnymi podpowiedziami. Smyk na prawdę się zmienia, wszystko idzie ku lepszemu.
Ostatnio spróbował kilka zupełnie nowych smaków. Może to nic takiego dla normalnie jedzących dzieci, ale kiedy powiedziałam psycholożce (!?tak się mówi..? :/), że Ksawek zjadł ostatnio kilka tik taków, polizał lizaka, zjadł barszcz czerwony, kolację u kolegi i połowę podanego ciasta u sąsiadów – była zachwycona nie mniej od nas :):)
Nasze spotkania na chwile obecną są już coraz rzadsze, kolejne mamy za 2 miesiące.
Dziś była z nami jakaś stażystka i Ksawuniek świetnie się z nią bawił w różne gry edukacyjne. Mówi już bardzo bardzo ładnie, zrozumiale, wyraźnie, coraz częściej wymawia „R” więc dogada się już z każdym.
Mało tego, stał się takim trochę żartownisiem i kłamczuchem/udawaczem! Do tego, odkąd wprowadziliśmy pewne zmiany w wychowaniu naszego syna – stał się hm.... hałaśliwym łobuzem?! Tak! Uczymy Go krzyczeć, chlapać, biegać, głośno śpiewać. Wczoraj grał u dziadków na pianinie elektrycznym i musiał bardzo głośno śpiewać, bo chciał się popisywać, a prababcia – główny widz – kiepsko słyszy ;) Matko jak Smyk potrafi! Jaki ma głos!
Dziś w Ikei przechodził sam siebie, nic sobie nie robił z dzieci, ludzi, zjadł obiad, był śmiały, wręcz nachalny i niegrzeczny. Wszędzie właził, wszystko otwierał, szantażował nas (akurat z tego nie cieszymy się wcale), a w pewnym momencie wygłupialiśmy się, On się schował, ja Go znalazłam, a On do mnie: JA TU ZĄDZĘ! KONIEC I KLOPKA!:)
A jak Mu zabierałam wózek to mnie gonił i robił groźną minę, pokazywał mi ręką stop i krzyczał: STOP STOP STOP! Tu jest zakaz wjazdu dla Ciebie Mamo!







Podsumowując, spędziliśmy dziś bardzo fajny dzień, Ksawek padł jak kawka w aucie (w trakcie jedzenia biszkoptów).


Aaach! No i najważniejsze! Jak niewiele trzeba! Mama zarządziła, że nie będziemy już czekać ani dnia dłużej i musimy w końcu kupić Smykowi stół i krzesła. Szał! Po prostu szał!
Ksawuniek mówi, że ma teraz swoje biuro i siedzi przy stoliku non stop :) Ma nareszcie swój prywatny kącik, swoja lampkę, a nie tak byle jak i byle gdzie. Jakoś udało się wygospodarować odrobinę miejsca, pokój się rozciągnął ;)






nowe słówka:
patelnica - patelnia
wujek czesny - chrzesny (pomijam fakt, że pomylił wujków i innego bierze za swojego chrzestnego ;])

sobota, 16 lutego 2013

Etap akceptacji




Podjęliśmy jakiś czas temu decyzję o delikatnym przekazywaniu Smykowi, że będzie miał rodzeństwo. Zważając na Jego wrażliwość, stwierdziliśmy, że chyba lepiej wcześniej niż później.
Pierwsze dni to była absolutna negacja. Ksawek udawał, że nie wie o co chodzi i codziennie pytał Cio? Cio? Ale jaka dzidzia?
Jak pytałam gdzie będzie spała dzidzia, to mówił, że jak pies w budzie pod biurkiem i tego typu rzeczy :)
Ostatnio jednak widać, że intensywnie myśli.
Przyswaja myśl, że ten dzidziuś na prawdę jest w moim brzuchu i nie ma odwrotu:)
Zadaje ciekawe pytania np. bawimy się, a Smyk ni z tego ni z owego:
Mamusiu, a czi w brzuszku jest światło?
Albo przesyłam Smykowi buziaka na dobranoc, a Smyk:
Papa! Dzidziusiowi też papa!

Czasem też podbiega do mnie, podciąga mi bluzkę i mówi:
Pokaś mi bziusiek

Zauważyłam też, że luka na mój brzuch i uważa, żeby go nie kopnąć czy uderzyć.
Zaczął też być jakiś taki bardziej opiekuńczy, czy co :)
Wczoraj wieczorem Mamusia miała go ubierać, dawać jeść, kąpać, spać z nim itd.
Czyżby już poczuł konkurencję...?

Acha! Smyk mówi, że jak już dzidziuś się urodzi, to On Mu powie, że nazywa się DIDI :)
(nikt nie wie dlaczego)



Tutaj wczorajsza nowość - Ksawuniek po raz pierwszy  kąpał się w zwykłym płynie do kąpania, a nie w emolium i miał nową zabawkę - kredki do wody. Kredki jednak przegrały konkurencję z pianą :)
Mimo to, po kilku minutach Smyka skóra pokryła się wysypką...:( Bardzo mnie to zasmuciło, ale nie poddamy się. Może to była reakcja skóry na pierwszy kontakt z nie-emolientem, a płyn i tak był super hipoalergiczny. Będziemy próbować:*






Tu natomiast wczoraj w knajpie, uciekł nam na dół do kręgielni i kategorycznie zażądał rozpoczęcia gry :D Obiecaliśmy Mu, że przyjdą tam niedługo z Tatusiem i wujkiem, bo Mama to chyba nie bardzo się teraz nadaje do rzucania kulą ;)







piątek, 15 lutego 2013

DZIĘKUJĘ!

 
Dziś MAMA dziękuję – Tobie Tato i Tobie Synku:*
To był piękny dzień:*
Kocham:*



Nad życie!  







wtorek, 12 lutego 2013

Kuchenne rewolucje




 Kolejny koszmarny dzień walki o jedzenie.
Od kilku dni nie pozwalamy Ksawkowi pić mleka w ciągu dnia.
Spodziewałam się jakiejkolwiek reakcji, niestety, nie było.
W końcu też z braku sił i chęci podjęłam decyzję, że albo będzie jadł to co my, ale się zagłodzi.
Właśnie przestałam gotować osobno dla Smyka. Mam powyżej uszu gotowania codziennie rosołku (bez selera, bez marchewki, bez pietruszki zielonej, bez przypraw) i wylewania go w kanał. Słabo mi się robi jak codziennie wyciągam makaron literki i gotuje i połowę wyrzucam.
Mam dość smażenia codziennie na kolacje paluszków rybnych lub schabowego.
Wojna. Wojna z demonami.
Dziś działy się dantejskie sceny.
Zrobiłam barszcz czerwony z ziemniakami. Ksawek oczywiście powiedział, że nie znosi tej zupy i nie będzie jadł ziemniaków, bo nie lubi. Oczywiście on nie ma prawa pamiętać jak smakuje burak lub ziemniak, bo ostatnio je jadł 2 lata temu.
Każdy mój obiad jest przełykany w stresie, w pośpiechu, zimny lub bez smaku (z nerwów).
Dziś nie było inaczej.
Najpierw, że nie umyje rączek, potem, że zje, potem, że nie zje. Nalałam na dno, dałam odrobinkę ziemniaków, bez zieleniny. Mówię, pomocz język, weź jedną łyżeczkę i sprawdź jak to smakuje. NIE. Odwraca głowę itd.
W końcu wyprosiliśmy Go do pokoju. Szał. Darcie. Krzyki. Kopanie. Tupanie. I tak pół godziny.
Wytrzyj mi nosek, przytul mnie, będę jadł, nie będę jadł i tak w kółko. Tata dziś okazał się słabszy, nie widzi tych scen na co dzień. Smyk to wyczuł i non-stop wołał Tatę. Tata stoi i powtarza Ksawkowi 10 x pod rząd – jak się uspokoisz to porozmawiamy – mówię, powiedz raz i wyjdź, nie dyskutuj.
Obiad – mój i Taty – masakra – przełknięty w nerwach i krzykach. Tata nawet nie dodał pieprzu jak zwykł to robić, więc na pewno było Mu obojętne co je.
Te wszystkie żywieniowe urojenia Ksawka trują naszą rodzinę.
Wyszłam z kuchni, musiałam się położyć. Ksawek postanowił zjeść. Ponownie. Poszli z Tatą do kuchni. Jak zwykle kilkukrotne podgrzewanie w mikrofali (czas spożywania posiłku przez Smyka powoduje, że zjadałby tylko zimne posiłki). Zjadł. Zjadł prawie wszystko. Mało tego, zjadł ponoć z ziemniakami! I to takie niedokładnie rozgniecione, z „grudkami”!!! i nie zwymiotował!
Na drugie zrobiliśmy razem ze Smykiem – kopytka. Smyk sam robił „węże”, sam uklepywał, kroił (sprawniej niż Mama, bo Mama ucięła sobie czubek kciuka). Do tego dla Ksawka zrobiłam kotleciki z polędwicy wieprzowej w sosie własnym. Rozpływały się w ustach. Ksawek zobaczył na talerzu 1 kopytko, kopytek (?!) i malusiego kotlecika i od razu NIE! Nie będę jadł. Wyszedł. My zjedliśmy. Wrócił, powiedział, że zje kotleta. Ogrzewanie w mikrofali. Zjadł 1,5 kotleta.
Na kolacje zjadł 4 grzanki!
Wczoraj zjadł jajecznice z 2 jajek!!! (jajecznice zjadał od czas do czasu, tak ok. 2-3 razy w miesiącu i max zjadał połowę z jednego jajka, a najlepiej tylko z żółtka).

Może takie metody zadziałają? Skoro nic nie działa to i tak nie mamy innego wyjścia.

Wieczorem oglądaliśmy książeczkę pt. UGOTUJ MI MAMO!  Booooże! Tyle możliwości przeróżnych pięknych, kolorowych, zdrowych przekąsek, dań... alergia nie jest przeszkodą!
Gdyby tylko chciał spróbować...
Obiecał mi się spróbuje, zobaczymy.
Jeśli nie, nie wiem co będzie. Za jakiś czas trzeba będzie pobrać Mu krew i zobaczyć, czy to możliwe, żeby nadal zdrowo funkcjonował.


niedziela, 10 lutego 2013

Rewizyta



Dziś do Smyka przyjechał kolega od tego samego dywanu :)
Panowie bardzo przypadli sobie do gustu i chyba powoli się zaprzyjaźniają! :)
„Tatusie” szczęśliwe, bo sami znają się i przyjaźnią od dziecka, nasze Smyki w zasadzie w jednym wieku i do tego charakterologicznie pasują do siebie jak ulał :)
Bardzo fajnie się bawią, zaczęli już nawet dyskutować, dziś Ksawery przygotowywał Koledze kawkę, herbatkę, piekł ciasteczka w swojej kuchni – Kolega już nawet pozwolił sobie na koleżeńskie grymaszenie, że on kawy nie lubi, że helbatkę woli zieloną i z cuklem, Ksawek natomiast dbał by ciastka były podane na talerzyku i żeby nie były surowe...:D Rewelacja!
Potem panowie stworzyli orkiestrę – grali na trąbkach, fletach, bębnach, cymbałkach, śpiewali i w ogóle :) Bawili się też RAZEM w chowanego – a  że zasady mają takie same, więc był ubaw po pachy, wielkie tupanie, śmiechy i wyschnięte z tego biegania i śmiechu gardła.
Ksawuniek dzielił się wszystkimi zabawkami, nawet chciał do domu dawać niektóre Koledze, pozwolił Mu też jeździć swoją skodą!!! Co było uznaniem najwyższej klasy.
Kolega nie chciał iść! :) ale umówiliśmy się ponownie na środę, więc chłopcy podali sobie łapki, powiedzieli – do zobacienia w ślodę!
A Mamusie.... obie cieszyłyśmy się, że nasze dzieci tak się fajnie ze sobą czują
O! dziś mam z tego powodu taki uśmiech
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))




Ps. Z powodu braku czasu wczoraj, dziś mama zamiast na sobotnią kolację to zrobiła na obiad:
Tagliatelle z łososiem, szparagami, pomidorami daktylowymi, cebulką i kurkumą zamiast szafranu w sosie śmietanowo-serowym: