Moja lista blogów

piątek, 31 sierpnia 2012

W krzyżowym ogniu pytań



To się nie da opisać. To trzeba przeżyć.
Żadne opowiadania nie są w stanie uzmysłowić, jak dziecko może faktycznie zadręczyć swoją dociekliwością, nie zamykającą się buzią, ciągłymi pytaniami. Nigdy nie ma dla dziecka odpowiedzi ostatecznej, zawsze odpowiedź rodzi kolejne pytania. 

Ksawek dręczy nas, sąsiadów, panie w sklepie, mijane na spacerze osoby…I człowiekowi się wydaje, że dziecko zadaje te pytania, bo musi, bo to taki wiek, wszystkie dzieci zadają więc nie ma się czemu dziwić. Tylko niech mi ktoś powie, jak to możliwe, że On nie pyta, żeby pytać, On pyta, żeby wiedzieć! Naprawdę, nasz syn koduje wszystkie odpowiedzi i nie ma zlituj! Musztruje nas, poprawia, sprawdza, kontroluje…
Np. wczoraj, Tata znowu siedzi w pracy dłużej, my na spacerze, siedzimy na krawężniku, pijemy soczek:
Ksawek: Maaamoo! Co to za znak!
Mama: Ślepa ulica to znaczy że koniec ulicy i nie da się dalej jechać
Ksawek (pokazując jakiś znak na trawniku, dość daleko, bez opcji, że przeczytam z tej odległości): a tamten?
Mama: yyyy, zakaz chodzenia po trawniku!
Ksawek: Maaamusiuu, a tata mi mówił, że to znak zakazu wyrzucania papielosów na tlawę!
Dokładniej jest to znak faktycznie zakazu wyrzucania śmieci, a czemu te papierosy…nie wiem. Ostatnio kilka razy się bawił, że pali… Tata czasem sobie wieczorem zapali, ukrywając się, jedyne co Smyk widzi, to babcię i dziadka – raz na 2 tygodnie i tyle, a tak Mu temat przypadł, że ciągle powraca jak bumerang.


Nasze dziecko również w mig a w zasadzie mig to i tak zbyt dużo czasu – łapie powiedzonka (nie zawsze ładne :P), wierszyki, rymowanki, przysłowia. Chodzi i gada „co ty, co ty, klulu złoti!, jak się je to się nie gada, ciemu ciemu bo nie ma dziemu, co się stało, ciele honkiem wyleciało i ostatnio  - „slutututu majtki z dlutu… wiem! Słyszy to ode mnie! Tak więc czas chyba zakończyć głupie żarciki i mieć się na baczności! 
Ściany i dzieci mają uszy!!! :D


Acha, i chyba gdzieś usłyszał i liczy po angielsku, tak mi się wydaje, bo tylko kilka razy podsłuchałam: „łan Ti tu” więc brzmi jak ONE, THREE, TWO.


Oto nasze dzisiejsze dzieło – buzie na chmurce i słoneczku – dzieło Smyka, a to pomarańczowe też, ale najpierw to była burza, potem zły pan, a potem sam nie wiedział.
To niebieskie z kolcami to też niby słońce, wg Ksawka






NA KONIEC - chyba wszystkie dzieci lubią siedzieć w szafie. Jeśli nie ma nigdzie Ksawuśka to znaczy, że jest tutaj:

 

wtorek, 28 sierpnia 2012

Spotkanie z koleżanką


Dziś był długo wyczekiwany przez Smyka dzień. W końcu udało się zaprosić koleżankę-sąsiadkę do nas do domu. Ksawery pierwszy raz w życiu miał swojego własnego Gościa, a mama pierwszy raz wcieliła się w rolę opiekuna innego dziecka i zarówno Gospodarza :)
Mam nadzieję, że nie dałam plamy, a traktowałam po prostu Dziewczynkę tak, jak chciałabym, żeby traktowano u kogoś mojego Synka. Przyznam szczerze, że zdecydowanie najtrudniejsze jest zakończenie zabawy;)
Wiele kwestii jest jeszcze przede mną, ale dziś uratowała nas Mama Dziewczynki, bo podała konkretną godzinę, o której Córcia miała wrócić do domu. Inaczej nie wiem co musiałabym i jak powiedzieć, żeby jakoś uprzejmie przerwać zabawę.
Dziewczynka była baaardzo miła, cierpliwa, domyślna i grzeczna. Mimo 6 lat różnicy niezwykle ładnie bawiła się z Ksawkiem i przez to zapewne, ku zaskoczeniu Mamy – Smyk również pięknie się bawił, komunikował, dogadywał i rozmawiał, ale i wyrażał własne zdanie (może czasem zbyt uporczywie, ale to ma po Mamusi ;) )
Np. włączał radio i ciągle kazał Dziewczynce tańczyć :):) dobrze, że Ona kocha taniec i chętnie pląsała dla Ksawka :)
Smyk bardzo szybko się znudził towarzystwem, niestety… Po ok. 30 min. Powiedział:
„jestem męciony, ciem zieby (tu pada imię) sobie juś pośła!”
Mama – konsternacja, zakłopotanie, jąkanie, ale Dziewczynka jakby niewzruszona po prostu sprytnie wymyślała inne zabawy by zaciekawić Smyka i wcale nie miała ochoty wracać do domu :D





A tu STRAŻAK SAM --->



POWIEDZONKA:
„Mamusiu mam PSIOCHA w oćku!” – czyli, że ma śpioszka :P


piątek, 24 sierpnia 2012

Pomarańczowy i bambino


Pomarańczowy

Spacer. Ksawek zadaje jak zawsze miliony pytań. Jedno z nich brzmi jak tysiąc innych zadanych minutę, dwie, 4 wcześniej:
K: „Maamo, a jaki to jest dom?”
M: (tak trochę na odczepnego i upraszczając): „żółty”
K: „Mamusiu! Przecieś to jest pomalańciowy!”



Bambino

Rysujemy. Mama opowiada o kredkach, które są fajne, no i układam kolorami bambino, mówię, że te z papierkiem to BAMBINO i mamusia je bardzo lubiła, a Kawuś myśli, myśli…nie przerywając rysowania mówi:
„Mamusiu,hmm, a u babusi jest przecieś mydełko bambino!”

 ***

 
Powiedzonka:
„BWI” czyli brwi – tak teraz Ksawery mówi na Citroena :) podobieństwo jest, czyż nie :)?



Z życia osiedla
Dziś widziałam jak mądrzy rodzice dziecka ok. max 5-6 miesięcy, nie wiem ile dokładnie, było w głębokim wózku – karmili je…lodem-śmietankowym lodem na patyku i to nie na koniec języka raz, cały czas szli i śmiali się i dawali dziecku po kawałku tego loda... a ubaw mieli że hej! Masakra jakaś…



Xyzal i pół kilo


Sami z Tatą postanowiliśmy jeszcze przed konsultacją w poradni alergologicznej odstawić xyzal. Smyk go przyjmował od lipca roku ubiegłego NON STOP, codziennie. Wg USG wykonanego 2 x wielkość wątroby Smyka jest w górnej granicy normy. Lekarka zasugerowała, że stale przyjmowane leki antyhistaminowe czasem powodują takie rzeczy. Mama przeanalizowała kalendarz pyleń na koniec sierpnia i września, poobserwowałam Ksawka i odstawiliśmy ten xyzal. Mam nadzieję, że uwolnimy brzuszek Smyka od tego leku na minimum pół roku do wiosny.
Póki co, efekty są zaskakujące! Smyk bez leków przytulał psa, wietrzymy mieszkanie, suszymy na balkonie, podjada czekoladę i ani jednej krosteczki! Mało tego, Ksawuś ma apetyt, sam dopomina się o jedzenie, je więcej i częściej mimo upałów, a przez tydzień przytył pół kilo! Co przy Jego wadze stojącej w miejscu od roku to naprawdę zaskakujące!

czwartek, 23 sierpnia 2012

Trójka rowerowa!


Nareszcie! Mama na to czekała wiele miesięcy! Powrót do rowerowych wycieczek!
Obawa, że Smykowi nie spodoba się siedzenie z tyłu była zupełnie niepotrzebna! Radość była tak wielka, że nie mogliśmy się zatrzymywać nawet na picie :)     WSPANIALE!
Bagażnik działa, rowerki już u nas, test krzesełka na PLUS! Szkoda tylko, że tak późno…ale co tam :):)
 
Tata opanował jazdę z dodatkowym ciężarem, pokonaliśmy strach przed tym, że krzesełko co chwile się odkręca (to był wytwór naszej wyobraźni oczywiście :P ) – dziś była jazda próbna, ale i tak była zdecydowanie dłuższa niż planowana, bo Ksawek cały czas mówił: „nie chcę do domu, chcę na wyciećkę!”
Mało tego, jak Mama podjeżdżała z boku do Ksawka ten marszczył brwi i paluchem wskazując mówił: „Mamo! Jak kacuski! Jeden za drugim! Bo tu autka jeździom!”



środa, 22 sierpnia 2012

Lego, Porche i dedykacja


Intensywnie. 
Było/jest ostatnio intensywnie. Mnóstwo spraw załatwionych na plus więc jest dobra energia :)
Od początku tygodnia przychodzi też Pani listonoszka, przynosi drobniejsze i mniej drobne skarby i to też jest przyjemne :)
Wczoraj przy okazji reklamacji fotelika (Romer - niby wyższa półka, a podczas ściągania materiału do prania niestety zauważyłam znaczne ubytki styropianu. Dziwne, że w ogóle wszędzie w środku jest styropian, nie znam się, ufam testom no i załapaliśmy się na bezpłatną wymianę części. Uff..)
Mama oglądała wózki. Tyle się zmieniło przez te blisko 3 lata – mam nowego faworyta, piękny „dizajn”, leciutka konstrukcja no i jak się prowadzi! :)
Ksawuś dostał od dawno niewidzianego dziadziusia super ekstra żółtego porszaka, model miniatura, z detalami, no i co najważniejsze – wszystko się otwiera!
Kolor żółty podwoił radość, więc Smyk zachwycony. Dziadziuś kupił też zestaw LEGO z serii CITY, no i składaliśmy dziś zestawik, Mama także zachwycona! Boże, co to są za klocki, one się same w rękach układają!!! Chcę więcej!!!



Od Babusi natomiast Ksawuś dostał książeczkę z piękną dedykacją od autorki - pamiątka z wakacyjnej podróży babci i dziadka.



Spontanicznie i przypadkiem Smyk był na turbo rozbrykanym wieczornym spacerze na Bulwarach i Mama znowu miała gula w gardle z żalu, że nas tam nie ma, że tam są noce jaśniejsze, że tam jest moje serce w całości! Sama nie wiem kiedy ostatni raz byłam na późnowieczornym spacerze, no bo tu nie ma gdzie, to raz, a dwa strach wychodzić po zmroku. Mija miesiąc za miesiącem a ja wciąż czuję się jak na kolonii :/
Ech…


Wczoraj też udało nam się w końcu dokupić zaginioną część do bagażnika rowerowego i może się jeszcze uda na końcówkę sezonu załapać na wycieczki rowerowe we trójkę.
Jutro START, dziś już przywieźliśmy drugi rower i fotelik dla Ksawka i nic tylko trzymać mocno kciuki, żeby Smyk polubił to jeżdżenie! Mama kiedy jeździła niemalże codziennie a teraz tak bardzo mi tego brakuje!! !jedyna szansa na to, żeby Mama i Tata spędzili razem jak dawniej trochę czasu na rowerowaniu…


 A to jest GAŚNICA, narysowana przez Smyka. Jutro postaram się zrobić zdjęcie gaśnicy z Jego książeczki a Arturku i Piesku Gacku - ten iks i w ogóle - jest identyczna! :)Narysował ją tak "na kolanie" siedząc w kuchni na blacie przy oknie, kiedy ja gotowałam, na jednej  z moich karteczek przypominajek :)  Może będzie miał talent po tatusiu :)?





poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Przemeblowanie nr 3


Smyk ma znowu „nowy pokoik”. Przy okazji nowego dywanu, totalne przemeblowanie i chyba najlepszy układ z dotychczasowych no i nareszcie pozbyliśmy się wykładziny! Mama uwielbia takie akcje :D
Ksawek też nie ma żadnego problemu z akceptacją tego rodzaju nowości. Bardzo się cieszył, a to miód na nasze serca  :):):)
Szkoda, że z taką samą łatwością nie przyszło Mu akceptować jedzenia :/ choć dziś zważyłam Smyka i przytył 300 gram! Co jak na Niego to niebywałe! ;)




niedziela, 19 sierpnia 2012

Przerwa


Przerwa w pisaniu była kryzysem wynikającym z niezrozumienia pewnych zawiłości globalnych…
Otóż od samego początku w statystykach wyświetlania stron mojego bloga pojawiały mi się wyświetlenia z dziwnych adresów (źródeł sieciowych)  rosyjskich, a teraz doszły rosyjskie pornograficzne…
Trochę mnie to przeraża. Póki co, za radą znajomego, postaram się to ignorować, a jeśli mnie to nadal będzie wkurzać to przeniosę bloga na inny adres. Napisałam o tym do google, ale
raczej nie spodziewam się odpowiedzi :/

Mam głowę pełną historyjek, powiedzonek i wspomnień z tych kilku raptem dni. Dziś tylko tyle ile zdążę.
Mamy nowego pieska! Do kolekcji psich pluszaków trafił Reksio. Ksawek karmi go z miseczki, dawał pić, przytulał itd. Dziś dołączył pies-balon czerwony Clifford. Już zresztą się zdążył znudzić podczas drogi powrotnej. 18 PLN za balon to też chyba lekka przesada :P No ale cóż, mówi się trudno! dobrze, że nie mamy trójki dzieci ;)
Zajrzeliśmy dziś do Wolbromia, zobaczyć jak się bawią ludziska na obchodach dni swojej miejscowości. Cytuję: (kopiuj wklej): festyn, w czasie którego wystąpią gwiazdy najwyższego formatu: Lady Punk, De-Mono, Verba, ZO-NO-ZA.
My oczywiście nie załapaliśmy się na gwiazdy najwyższego formatu, ale na wesołe miasteczko i kilka kramów (z balonami za 18 zenga!). Smykowi się w sumie niespecjalnie podobało, więc postanowiliśmy pojechać na rynek. Tam cisza, spokój…Mają ładną zabytkową remizę i nawet zalew wolbromski, o którym nigdy nic nie słyszałam! Nad zalewem niestety chyba nie da się spacerować, tylko płynąć, więc też nie skorzystaliśmy z jego uroków. 
Smyk konieczne chciał kopać w piłę, więc wróciliśmy na nasze lokalne boisko. Takiego brudnego nie widziałam Ksawka chyba nigdy! Na zdrowie synku! :)
Fotorelacja:


 
Kontuzja na kontuzji, polewanie potem wodą utlenioną, pianka, szczypanie i ryk :/ następnym razem na pewno długie spodnie!







Powiedzonka i dialogi:

Plosto to  - zamiast PO PROSTU – dłuuugo nie umiałam zapisać tego fonetycznie, ale w końcu się udało

Hmmm, niech ja się tlośkę zastanowię / musim pomyślić – tak zaczyna odpowiadać na pytania

PIKLO MI JEST! PITUL MNIE! (najczęściej wtedy gdy jestem bardzo zajęta i na coś Smykowi nie pozwolę np. na układanie moich koralików i kolczyków :])


Mama: kocham Cię bardzo!
Ksawek: wieś mamusiu, ja tego nie lozumim…
Mama: to znaczy, że jesteś dla mnie bardzo ważny, że nie umiałabym żyć bez Ciebie..
Ksawek: …tego teś nie rozumim….

Mam dobly nahumol! – czyli mam dobry humor + nastrój

Ksawek: mamusiuuuu, czi pieski jedzą mięnsko?
Mama: no pewnie, piesku bardzo lubią mięsko!
Ksawek idzie do swojej kuchni i mowi po cichu:
To ja Leksiowi na dziś mięsko ugotuję


Ksawek wykręca głowę do, tyłu, pytam co robi:
Ksawek: …Bo ja mamusiu nie widzę swoich plecków!
Mama: no bo nie da się zobaczyć! Musiałbyś być kurą!
Ksawek: wykręca mocniej: obać! Tlochę widzę!


Czi mozieś mi to wyjaśnić mamusiu? (tym pytaniem dręczy, bo inaczej nie można tego określić).

środa, 15 sierpnia 2012

Pieskowa Skała


..tam też już pachnie jesienią…






Byłoby miło, gdyby nie muchy w nosie Ksawka.
„Oblaził się” sam nie wiedział na co i darł się, że chce do domu.
Alternatywą dla nas było noszenie Go na rękach, tylko tak pozwolił nam na spacer…ale humory i tak popsuł. Wszystko chyba dlatego, że Mu się zasnęło jakieś 2 km przed celem podróży...
Nie wiadomo co gorsze - nagła pobudka czy brak snu :/




post scriptum
Toaleta na dole w sklepiku z pamiątkami – 2 PLN
Toaleta w zamkowej restauracji1 PLN
Kołobrzeg z roku 2011 niezmiennie liderem: 5 PLN!

wtorek, 14 sierpnia 2012

Zapach jesieni…


Jesień pachnie na wiele sposobów.  Dziś pachniało deszczem i farbami plakatowymi. Długie popołudnia zbliżają się wielkimi krokami, wcale mnie-Mamie, kolejny rok przedszkolny siedzącej w domu, się to nie uśmiecha…:/
Zimno mi w nocy, nie idę z mokrymi włosami spać - to kolejny znak, że lato już za nami.


Mam wrażenie, że jeszcze się nie zaczęło, dopiero kupowałam Smykowi szorty, ileż razy w nich był? A tu trzeba już szukać znowu nowych kurtek, butów, czapek.
Swoją drogą dzieci mają fajnie, nigdy chyba nie znudzą się swoją garderobą, co sezon to nowe ciuszki ;)
Dzisiaj zrobiliśmy ze Smykiem „laurkę” dla Taty, fajne było to, że faktycznie, Ksawek odwalił sporą część roboty, a nie tylko się patrzył :P



W niedzielę wybraliśmy się do Muzeum Lotnictwa, jednak niebo i apokaliptyczne czarne chmury pokrzyżowały nam plany. W końcu udało nam się w zamian odwiedzić chrzestną Mamy, a ponieważ ma ona dwóch wnuków, zatem Młody miał się czym bawić – resoraków było pod dostatkiem! :)
W drodze do celu zasnął z biszkoptem w buzi (obudziłam Go, żeby wypluł i spał dalej :))


Pasja motoryzacyjna Smyka nasila się. Poza markami aut, rozpoznaje modele, niczym innym się nie bawi,  a spacery ograniczają się ostatnio do chodzenia od parkingu do parkingu.
Zresztą – oto autko, które dostał jak miał 11 miesięcy i do dziś przemieszcza się nim po domu i non stop caluśki czas w zasadzie siedzi na nim, albo parkuje tyłem jak tatuś, albo miga awaryjnymi, albo stoi za szlabanem (kij od mopa) bo jedzie pociąg, albo…zmienia markę swojej bryczki. Dziś stwierdził, że będzie TAXI-SKODĄ i takież symbole kazał sobie wydrukować. Podziękował drukarce jak zawsze i sam nakleił wszystko tam gdzie chciał. Mama tylko wycięła i podkleiła dwustronną taśmą do dywanów:


To autko kocha bardziej niż czekoladę, Kiedy już nie mając siły i weny (dziecko zjadło rano troszkę mleka, potem zupę pod przymusem i to tylko dlatego, że każda łyżeczka to była inna historia o aucie – jaka marka, kto w nim siedzi, czy gra muzyka, czy ma przyczepkę etc.) do wieczora nic nie chciał zjeść tylko znowu pił, tak się wkurzyłam, że zagroziłam, że wyniosę auto do piwnicy. Młody po 4 podejściach i kombinacjach i płaczu – że on zje, ale nie na tym krzesełku, nie w kuchni, ale w pokoju, nie na tym talerzu tylko na żółtym – ZJADŁ 1/5 kanapki (kromka z minimalną warstwą masła i wędlina dla dzieci gotowany kurczak) pokrojona tak, że tworzyła uśmiechniętą buzię (a jakże! Czasem i tego się łapię jak tonący brzytwy). SUKCES!  Chociaż wiem, że zrobił to tylko dla autka. Wiem też, że umie gryźć, połykać, nie wymiotuje po wszystkim tak jak twierdzi, nie ulewa Mu się… JAK MOŻNA W OGÓLE NIE CZUĆ GŁODU???
Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem. Tylko jestem tym tak bardzo zmęczona…


 Dziś Ksawek do Mamy:
"yhhmm, nie umiem Ci teraz odpowiedzieć na Twoje pytanie mamusiu!"

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Remanent


W sobotę były wielkie porządki w pokoju Smyka. Mama uwieeelbia pudełka, pudełeczka, pudelątka i segregowanie w nich tematycznie pisaków, kredek ,autek, telefonów, biduś tylko pytał co mu wyrzucimy, co sprzedamy, a co idzie na wakacje do piwnicy...
Rekompensatą była przyniesiona z piwnicy KARETKA. 
Szał! 
„pacjenty wipadały” z szalonej karetki, „pan doltol” parkował bokiem, tyłem, a pacjent goryl jeździł na noszach :)


niedziela, 12 sierpnia 2012

Techniki siusiania


Każda mama pierwszego syna na pewno wie o czym będzie mowa :D
Otóż to nie jest takie wszystko łatwe i proste jak na filmach ;)
Samo w sobie sikanie siusiakiem to już jest wyzwanie, no bo przecież żadna z nas nigdy wcześniej tego nie robiła, a tu teraz trzeba nauczyć siebie i potem dziecko.
Tata może trochę pomóc w kwestiach merytorycznych, ale logistyka pozostaje na mojej głowie.
Po wielu już tygodniach siusiania wszędzie, to znaczy tam gdzie akurat Smyk krzyknie: MAMO! SIKU! Powolutku dochodzimy do niemalże perfekcji.
Niestety jakoś nie miałam okazji omówić tego zagadnienia z innymi mamami maluchów płci męskiej, które właśnie zaczęły życie bez pieluch, więc zamiast rad trzymam się intuicji.
Początki były baaardzo trudne.
Pierwsze siku w terenie, Mama cała szczęśliwa, myślałam, że to takie ot, normalne, proste – Smyk stoi, Mama trzyma, siku leci i pozamiatane, a tu zonk! Siku wcale nie leciało tam gdzie chciałam no i przez wiele wiele dni/tygodni kończyło się to obsikiwaniem moich rąk, i swojej bielizny, często też spodni itd.
Potem różnie – siad prosty w powietrzu, przechylanie, kucanie …
Wniosek – jeśli dorośli faceci mają tak samo ciężko jak Ci mniejsi, to cofam stwierdzenie, że facet może sikać wszędzie. No i już kumam o co chodzi z drzewami :D

Fikus mikus


Ksawek:

„Idzie kominias po drabinie!!!
fikus mikus!
I w kominieeee!!!!"

czwartek, 9 sierpnia 2012

Pokazywanie paluchem


Mama dziś rano podczas późnego śniadania oglądała po raz kolejny powtórki rodzinki.pl no i oczywiście śmiałam się tak samo jak za pierwszym razem. Moje wybuchy śmiechu obserwował Smyk i w końcu mówi:
„ po co tak sobie śmiejesz buzię mamusiuuuu?”
:D


Zapomniałam też Smyka pochwalić za kolejną rzecz. Otóż od jakiegoś czasu, Smyk znowu budzi się ok. 0:00 – 2:00 kiedy my jeszcze często gęsto nie śpimy (a Tata w sumie o tej porze dopiero rozkręca się na drugim etacie..:/) i kategorycznie żądał pogaszenia w pokoju rodziców wszystkich świateł, wyłączenia komputera i spania z nami. W końcu postanowiliśmy porozmawiać z Ksawuśkiem, bo to zaczęło nam utrudniać życie m.in. z tego względu:

Wytłumaczyliśmy Smykowi, że ma swój pokoik, swoje łóżeczko, i tam powinien spać całą noc, a do nas przychodzić dopiero nad ranem.
Jakież było nasze zdziwienie, kiedy nad ranem pojawił się Smyk, zapytał nie otwierając oczu:
K: czi jeś juś lano?”
My: „ yyyy@$#@%#$^^&  ????
Ksawek: „czi ja mogem tu pać juś? :D

Druga noc niestety nie była już tak idealna ;) Dziś były znowu rozmowy, zobaczymy jak będzie…


W nawiązaniu do wczorajszego wpisu o grzecznościach i uprzejmościach różnych to jeszcze tylko chcę krótko nadmienić, że owszem, słowa proszę, przepraszam ,dziękuję wkomponowały się już na stałe w życie Syna naszego, jednakże ma On inny brzydki nawyk – pokazywanie paluchem ludzi i pytanie głośno o różne rzeczy typu: ci to jest pan czy pani? Laciego pani, jak ma taką głowę?  Obać jaki on ma wielki bziuch! Ci to jeś dziaaad? I inne…

Ooo! na przykład dla mnie największą wioską jest pokazywanie każdego łysego faceta i krzyk: "TATA"! wymiennie z: "mamuusiuuu!!!!!! czi to jest TATA?!!!!" 
I tutaj nie ważne czy facet ma 17 lat czy 80, czy ma siwą brodę, czy jest gruby, chudy itd...Łysy to tata! no więc w sumie, gdybym była obserwatorem zajścia to na 100?% pomyślałabym, że dziecko nie zna ojca :]

Pokazywanie paluchem oczywiście przekraczająca zazwyczaj strefę osobistej nietykalności czyli paluchem zawadza o ludzi… Wiem z opowiadań, że to chyba etap, którego żaden rodzic nie uniknie, więc pozostaje mi łagodzić sytuację uśmiechem i humorem i liczyć na to samo z drugiej strony. Oby się obyło bez wersji hardcore…


Dziś zakupione piankowe dinusie, już siedzą na ścianach i…odchodzą z farbą, więc muszą na tych ścianach pozostać do następnego remontu hehe :)



Kolejna pasja smyka – rozdzielnie prądu, małe, duże, ogromne…wszędzie, gdzie pojawia się żółty znak z piorunem. Dziś pytał czy u niego w pokoju, tam gdzie są gniazdka obok siebie czy to jest jego prywatna rozdzielnia prądu :D
Na spacer – jeśli ktoś zapyta gdzie idziemy to albo oglądać auta, albo do „lozdzelni plądu





środa, 8 sierpnia 2012

Proszę, przepraszam, dziękuję


Smyk coraz ładniej używa tych 3 magicznych słów.
Czasem zabawnie i bez większego sensu, ale częściej uroczo, uprzejmie, słodko i w odpowiednim momencie :)
Może troszkę za dużo jest w jego słowniku „peplasam”, ale wolę to, niż miałby nie używać tego słowa wcale.
I tak ciągle Mama słyszy:
„peplasam Mamusiu, czy ja mogę tu usiąść?”,
„dzenkuje jus pojadłem!”
„peplasam, puscis mi cos na komuteze?”
„peplasam, czy pojdziemy na (s)pacelek?”
Itd.

Mój mądry Smyk, każdego dnia ma dla nas niespodziankę i zaskakuje nas sobą.
Wczoraj na długim popołudniowym spacerze z Mamą znowu pytał mnie o szczegóły naszego poprzedniego spaceru tą trasą – to było kilka miesięcy temu, a On pamiętał, na którym balkonie leżał Kotek <szok>




  (Smyk rozpoznaje nawet tak rzadko spotykaną markę jak ROVER! )



Wczoraj też zjedliśmy wspólną kolację, przy jednym stole, we dwójkę, rozmawialiśmy sobie, między jednym kęsem, a drugim Synuś zapytał mnie co to jest trąba powietrzna i żebym Mu o tym opowiedziała (podsłuchał rozmowę Mamy z dziadziusiem o lokalnych trąbach w niedalekiej okolicy) no i tak patrzę na Niego, obserwuję, KOCHAM na życie i widzę, że to już taki duży chłopak!niezwykłe! dopiero pierwszy świadomy uśmiech, dopiero pierwsze samodzielne przewroty na brzuszek, pierwszy ząbek, pierwsze kroki, a dziś siedzimy sobie razem i rozmawiamy…niezwykłe.

A dzisiaj znowu sami – w końcu są już strzelające kulki!



No i kwiatek dla mamusi! Nie dziwię się, że synki są mamusiowe :*:*:*

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Kredą...


..po chodniku? Też, ale jak to Smyk, wolał rysować po trawie, liściach, patykach i krawężnikach :)







Wieczorem, woła Mamę:
K: „Maaamoo, chodź!”
M: „przecież Tatuś z Tobą jest”
K: „ siśkie chopaki musią być lazem!”
M:” ale ja nie jestem chłopakiem! (tu następuje tłumaczenie kto jest kim)
K: „to chodź do nas dzieńcino!” :):)