Moja lista blogów

czwartek, 31 stycznia 2013

Infekcja



...czułam, że w tym sezonie tego nie unikniemy.
Narazie to tylko katar. Smyk zachowuje się zupełnie normalnie, Mama aplikuje leki, te, co wie, że są OK dla Smyka. Na wieczór niestety temperatura podskoczyła. Zobaczymy co będzie jutro.
Dziś Ksawusiek nie raz i dwa soczyście kichnął mi prosto w twarz, mam nadzieję, że mnie/nas nie zarazi.

Smyk podczas robienia marynaty i sosu do sałatki i samej sałatki:

Zjadł nawet 1 frytkę, trochę kurczakowego szaszłyka, a nawet dopytywał o cukinie.

O szyby deszcz dzwoni...



Jeeezu! Co za pogoda! Leje, pada, siąpi, wieje, ciapie... fuuuuuu!
Mama chyba  odczuwa zmiany meteo w kościach i ogólnym samopoczuciu.
Pogoda nie pozwala na budowanie nowych nadziei.
Najbardziej boli, że tak mało.. tak mało brakowało, żeby w końcu być tam, gdzie nasze miejsce.
Boli bardziej to, że druga taka sytuacja się nie może wydarzyć. Za kilka miesięcy zmieni się wszystko. Tyle karkołomnie dopasowanych elementów poszło na marne, bo akurat teraz potrzebowaliśmy wsparcia z zewnątrz i nie mogliśmy liczyć tylko na siebie, a inni zawsze wiedzą lepiej co dla nas „dobre”.
Nie mogę się z tym pogodzić, mieliśmy już wszystko zaplanowane. Smyk też już wiedział „który będzie Jego pokój”.
Teraz znowu trzeba się przestawić na myślenie tutejsze. Znowu ja uwięziona z dziećmi, sama, jak zawsze. Zniknęła wizja łapania oddechu wieczorami, w mieście które kocham, zniknęła wizja spotkań ze znajomymi, którzy z roku na rok stają się coraz bardziej nieobecni i oddaleni, wizja spacerów po parkach (bo tu ich nie ma), wizja podjechania do lekarza kilka przystanków a nie podróży 120 km po drogach mniej lub bardziej przejezdnych, wizja wypadu do kina czy teatru, galerii czy po prostu na inny plac zabaw (tutaj jest 1, drugi oddalony o 45 min drogi), wizja łatwiejszego powrotu do pracy,  przedszkola, większych możliwości... Dla innych to mało, bo przecież nie można mieć wszystkiego A jakość życia? a szczęście?... Jesteśmy młodzi, mamy czas...


Nudy. Nudy na maxa. Książeczka od babci P.:


wtorek, 29 stycznia 2013

Ulubione słówka Mamy



Mam takie cztery.
Pamiętam dziś tylko 3.

P(y)CIÓŁKA – pszczółka
BA(L)ZZZDZO – baaardzo
PLYK – pstryk (Mamusiu, woda juś zlobiła PLYK, zlób mi hejbatkę)


Z innych równie fajnych:
PODPALKOWAĆ – zaparkować

Mama: co robisz?
Ksawek: CIONĘ! (tnę)

Mama wchodzi do łazienki, wrzuca ubrania do pralki, Ksawek:
Czi Ty PLASZ? (pierzesz)

(przynosząc mi do biurka górę piesków, z którymi ostatnio się nie rozstaje, również w naszym łóżku do którego coraz wcześniej w nocy przychodzi). Mówi:
Mamusiu teraz to Ty placujesz w PIASIALNI -  cili tu gdzie duuuzio piesków


Ksawuś ma coraz dłuższe włoski, Tata zabronił nawet równania ich. W sumie, niech sobie będzie naturalnie, a co tam. Tyle tylko, że odnoszę wrażenie, że poza wizualnymi walorami niestety chyba to nie jest wygodne dla Smyka. Jeszcze teraz, kiedy włoski się elektryzują i tak sterczy każdy w inną stronę, mizia po uszach, oczach szyi...Mama chciała poratować i zrobić kucyka czy co, Ksawek uciekł, popatrzył na mnie spode łba i mówi: Mamo! Psiecieś ja jestem chłopakiem, a nie dziewfcinką!

Liczydło



Umiesz liczyć licz na siebie.
Oto cała puenta.
Nasze marzenia trafił szlag…
Nic, co miało nastąpić nie nastąpi.
Za chwile składanie papierów do przedszkoli, a tu nagle okazuje się, że Smyk nie ma gdzie iść. To jedna z konsekwencji reorganizacji życia z funkcją WSTECZ.
Innych jest zbyt wiele i są zbyt bolesne, żebym je dziś wspominała.
Poza życiem, po wszystkim, co się wydarzyło, muszę sobie przede wszystkim zreorganizować myślenie.
Nie ma sentymentów.
Bezpardonowa walka o siebie i o rodzinę.
Ja się nie poddaję, z powodu zbyt dużej ilości procedur, ograniczeń, ryzyka.
Kto nie ryzykuje ten nie ma i tego będę uczyć swoje dzieci.
Będę je też uczyć, wielu innych rzeczy, na przekór życiu, mojemu życiu.
Mam też zamiar spełniać ich zachcianki, marzenia, kupować im drogie gadżety, modne ubrania, gry, wakacje itd., ale to już inna kwestia.
A propos – zrobiliśmy dziś Smykowi niespodziankę i w końcu udało nam się  być w Bonarce – tylko po to, żeby sobie pojeździł na Bumbusiu (http://www.bumbusie.pl – świetny pomysł, projekt, wykonanie) Ależ był zaskoczony! ): Mówił o tym od kilku miesięcy.
Jeszcze musimy jechać do Rabki, bo też już rok nie byliśmy, a Smyk z rozrzewnieniem ogląda zdjęcia i za każdym razem powtarza, że on by chciał tam jechać znowu.
Poza tym nakupiliśmy książeczek, bloków, akcesoriów…A dzięki Mamie Tata też dziś zaoszczędził w Zarze…uwaga, policzyłam to dokładnie…prawie 200 PLN!
O tyle więcej zapłacilibyśmy po niewyprzedażowych cenach 8-D
Tym samym garderoba Smyka odświeża się powoli na sezon wiosenny.
Zaczynam też spoglądać na ciuszki w rozmiarze 56. Śliczności! :P 
(...i jak to możliwe, że mój chłopczyk po urodzeniu ginął nawet w tym rozmiarze???  ...szok!)

sobota, 26 stycznia 2013

O ciężkości



Ciężko.
Ostatnio wszystko się posypało. Mama też.
Hormony plus tony złych wieści przygniotły mnie okrutnie.
Coraz mniej pozostaje resztek wiary w ludzi.
Dawno nie byłam w takim miejscu, w którym z każdej strony mur i ani go obejść ani przeskoczyć. Tyle podjętych decyzji, zmarnowanej energii, tyle nerwów, rozmów, straty czasu.
Hmm, mówię tak, jakbym się już poddała. W normalnych okolicznościach byłoby pewnie inaczej, ale dziś KTOŚ INNY jest najważniejszy.
Strasznie trudno jest pogodzić emocje, szalejące hormony, życiowe decyzje, marzenia i zachować spokój.
Nawet nie wiem kiedy zaczął się drugi trymestr…

czwartek, 24 stycznia 2013

Prasa motoryzacyjna



Daawno temu Ksawuś, miał obiecaną gazetkę o autach. Taką dla dorosłych facetów, motoryzacyjną. Taka właśnie nas poratowała w kryzysowej sytuacji w wakacje, kiedy podczas nocnej podróży nad morze, nasze auto zaniemogło i musieliśmy  z Ksawuśkiem prawie 3 godziny siedzieć na krzesełku na stacji benzynowej (od 1:00 do blisko 4:00 nad ranem).
Potem jakoś ciągle o tym zapominaliśmy.
Wchodzimy dziś do sklepu. Smyk biegnie do „kiosku”. Podbiega do wysokiej lady i mówi do pana:
K: Ja psisiedłem po gazetki
Pan: tutaj są takie dla dzieci (pokazując półkę z Pepami, Dinozaurami itd.)
Ja (dobiegając za Ksawkiem): Jemu chodzi o takie gazetki motoryzacyjne, gdzie takie są?
Pan wskazując właściwą półkę zamilkł, zatkało go, normalnie regularnie go zatkało :D
Ksawuś popatrzył i mówi:
K: Tą z czielwoną Skodą mamusiu chcę!

No i ma :) Powiedział, że pożyczy Tatusiowi.
(na zdj inne auto, skoda na okładce była oczywiście - to tak k woli wyjaśnienia)


środa, 23 stycznia 2013

Skute lodem



Wczorajszy spacer. Wszystko dookoła skute lodem. Choinki wygięte do samego chodnika, każda igiełka w lodzie, jak się potrząśnie grają jak instrument perkusyjny.
Cały plac zabaw jak tafla jeziora – lód, lód, lód – po naszych wariactwach  - kra – wszędzie  pełno kawałów lodu.




Ksawek: pojedziemy do Klakowa?
Ja: no teraz nie, zobacz ile lodu, autko by się ślizgało
Ksawek: ja bym chciał, zieby się tak ślizgało i puknęło nas inne autko
Ja: ?!!??? co Ty mówisz?! Przecież to byłby wypadek, coś mogłoby nam się stać! Dlaczego tak mówisz??
K:..yyy… bo kupilibyśmy sobie nowe auto!
Ja: tjaaak, a skąd byśmy wzięli pieniądze na to cwaniaczku, hę?
K: z banku!

Zagadki RYBKI MINIMINI



 No to poszło. Ksawek poczuł smak radości zabaw online.
Opanował tę sztukę na starym, nie do końca sprawnym laptopie, więc tym bardziej jestem pełna podziwu.



Dziurawy pompon



Mama dziś miała ciężki dzień. Echa wczorajszego, jeszcze gorszego. Cholerny Blue Monday, przyszedł dzień później.
W związku z tym dziś słuchałam duże ilości starych mp3. Znajomość dźwięków, słów i masa wspomnień jakoś działa na mnie kojąco.
Gotowałam, piekłam (to też w ramach relaksu), rozmroziłam lodówkę (turboodstresowanie-polecam), Ksawuś oczywiście z wielką ochotą mi pomagał. Cały lód wyskrobał z zamrażalnika, bardzo interesowało go zamiana stanu stałego w ciekły :) Przelewał i przesypywał zawartość zamrażalnika przed dobre 30 min. Kiedy z laptopa popłynęła ta oto muza


 mój syn zaśpiewał refren:

DZIURAWY POMPON, DZIURAWY POMPON!



Padłam :D

Rozmrażanie lodówki w porównaniu z tym, to było mikro odstresowanie :):):)

niedziela, 20 stycznia 2013

Proszę Pani, Proszę Pana



Wczoraj pierwszy raz Smyk nie powiedział do obcych ludzi na Ty! Mało tego, zawalił ich swoimi zabawkami, ja wyszłam do kuchni, Taty nie było, a Smyk sam zajmował się gośćmi i mówił:
Plosze Pani zobać jakie mam fajne lego duplo!
Pani zobać jakie mam autko!
Pani, a wiesz, zie żółti to mój ulubiony kolol?
Ploszę Pana, bo ja mam takie toly i pociąg!

Na koniec, otworzył drzwi i mówi:
Możecie już iść, otwalłem wam dźwi!
A jak się zagadaliśmy, a drzwi były już uchylone, Smyk głośniej:
Idźcie juś!
:)

Angielski i inne umiejętności




Nikt Ksawka nie uczy, a jednak się uczy. Z bajek :)
Umie już liczyć, zna początek alfabetu, pojedyncze słowa.
Wczoraj poszli z tatą na spacer, mijają szkołę, a Ksawek pokazuje na nią i mówi: „skul”
Wracają ze spaceru, Ksawek bierze swoje pieski, biegnie do mnie i mówi:
"zobać mamo! Mam dogi!"

Ech... Ksawek już jest takim przedszkolaczkiem, aż żal, że nigdzie nie chodzi.
Ostatnio ciocia nauczyła Go tańczyć różne układy i robi to doskonale :)
Umie też jednocześnie śpiewać i to już pięknie na konkretną melodię, i jednocześnie grać na cymbałkach :)
Dziś Mamusi udało się nagrać filmik, jak Ksawuś „czyta” Mamusi caałą KWOKĘ Brzechwy. Intonuje głos i jest w tym recytowaniu uroczy :)
Jedyne co nie wzbudzało zainteresowania to rysowanie. Dziś jednak Ksawek wziął mój notatnik, długopis i…narysował  mi buta na obcasie ze sznurówkami :)




piątek, 18 stycznia 2013

Piątkowe dialogi i kolęda




 Tatuś wraca, Smyk leci do niego i woła:
Tatusiu! Moja mamusia… ta moja mamusia Aga, wyplała mi chyba mojego ścieniaczka nauczniaczka! (bo się zawieruszył pod praniem)

Mama:
Hmm, co tu tak śmierdzi?
Ksawek:
To mój bąk mamusiu, nie psiejmuj się!


Dziś u nas KOLĘDA. Mamusia do niej stosunek ma mocno określony ;)
Postanowiliśmy jednak, że nie zabarykadujemy się. Przygotowuję więc Smyka i mówię, że dziś przyjdzie ksiądz. Ksawek zrobił minkę, zmarszczył brwi, pobiegł do drzwi. Pytam co robi. Ksawek zamykając drzwi na tzw. łańcuch krzyczy:
Zamykam dźwi! Zieby nie wpuścić tego KSIĄDZA!

Tata wrócił, wymknęliśmy się na długie zakupy. Długie, ponieważ kolejny raz w tej dziurze pocałowaliśmy klamkę - sklep obuwniczy w sezonie zimowym działa jak tutejsze banki i urzędy – od 10:00 do 17:00! Musieliśmy szukać innego, gdzie można kupić dziecięce obuwie, a to tutaj nie jest proste po godzinie 17stej…
Dobrze, że już w niektórych sklepach można płacić kartą…Nie rozwijam tematu, bo to temat dziś poboczny.
Wysiadamy z auta, lecimy do sklepu, ziiimno!
Mama: Ksawku, nie jest Ci zimno?
Ksawek: nie, ale cieplej mi będzie w sklepie!
Wchodzimy do sklepu, w którym dawno nie byliśmy. Ksawek:
Ooo, to tutaj kiedyś zlobiłem kupę! (fakt, ale było to KUPĘ czasu temu <rotfl>)

Wracamy pełni nadziei, a tu ministranci siedzą na schodach pod naszymi drzwiami. Klepią w komórki, jeden rzuca:
Przyjmie Pani księdza?
Ja: yyyhmmm, a gdzie jest?
Ministrant nr1: na dole pod Wami
Ministrant nr2: tutaj – na przeciwko
Ja: acha…a Ci w środku przyjmują księdza? (badając ile mam czasu)
Ministrant nr1: tak
Ministrant nr 2: nie, nie ma ich
Ja: ahmm, no to może niech przyjdzie do nas na końcu

No i przyszedł.. Ajajajaj, głupia ja. Przyszedł ksiądz - 4 miesiące po pierwszych święceniach, w wieku na oko 10 lat młodszym od nas i jedzie do nas: czy co tydzień na mszę chodzimy, a dlaczego nie, a czy się regularnie spowiadamy, czemu nie, że to wynika z pewnego wyrachowania czy coś w ten deseń….potem jakiś bełkot, typu, że wiarę nie rozumem trzeba, bo jakby tak rozumem, to wiara nie ma sensu…. Gdyby nie to, że byłam pierońsko głodna, że było już po 19:00, że dziecko bez kolacji i przed kąpielą – to bym sobie z nim ucięła filozoficzną pogawędkę. 


Ksawek powiedział, że on będzie w swoim pokoju, po czym przyszedł i mówi do mnie pokazując na księdza:
Mamo, kiedy TO pójdzie?
A zaraz potem:
Czemu on chodzi w butach po dywanie?
 :)





poniedziałek, 14 stycznia 2013

Powtarzalność



Zaskakuje mnie powtarzalność, której chciało się uniknąć.
W naszym życiu zaczęło się to, co już „przerabialiśmy” :)
Tata wyciągnął z piwnicy moje składowane tam od ponad 3 lat czasopisma tematyczne. Tata nie wierzył, że to kiedyś mi się przyda i kazał wyrzucić, a tu proszę! Wszystkie się przydały!:)
Wszystko po kolei, ale z większą siłą i prędkością, intensywnością i trzylatkiem.
Nie da się spać kiedy mój organizm o to woła, nie mogę leżeć kiedy muszę gotować, nie mogę nic nie robić i delektować się swoim stanem, muszę delektować się coraz bardziej żądnym wrażeń Smykiem :D
Do tego wielkimi niepewnymi krokami zbliżamy się do spełnienia naszego marzenia. Póki co jest kruche, delikatne, lekko mgliste. Każdy dzień poprawia widoczność, ale jednak jesteśmy teraz w punkcie, kiedy nic od nas nie zależy, trzeba czekać na decyzje.
Mama robi teraz to co lubi, co kocha! ORGANIZUJE wszystko, dogrywa, umawia, załatwia, zestawia, kalkuluje, liczy, mierzy itd. Taka namiastka pracy, której mi brakuje.

Ksawery za to dziś wyrecytował mi połowę wierszyka „KWOKA” i połowę „LENIA”, za to tu z pokazywaniem, którego nauczył Go Tatuś. Jaki ten nasz chłopczyk jest uroczy! :):):)

sobota, 12 stycznia 2013

Bajkowo



Tak, jest bajkowo! Przepięknie! Biało, puszyście, cicho, czysto, śnieżnie i wesoło!
Korzystamy z pięknej zimy, zaspy po kolana, prószy absolutnie cudnie perfekcyjnymi gwiazdkami, Ksawkowi śmieje się cała buzia, śmieje się cały ON.
Od kiedy Smyk dowiedział się, że Jego spodnie są nieprzemakalne po prostu rzucił się w zaspy! Skacze jak zając, turla się jak szczeniak, strąca kijkami śnieg z choinek, robi anioły, czołga się, leży, siedzi, kontempluje.
Od wczoraj już lubi chodzić do lasu tu niedaleko, bo mu wyjaśniłam, że tam nie ma wilków :) i już jest OK.
Odważył się nawet na czarny humor i sam udawał wilka :)







Smyk tak dużo już wie, tak wiele rozumie, fantazjuje, rymuje, śpiewa, opowiada i ciągle nas zaskakuje.
W mig łapie całe powiedzonka, całe zdania z reklam, bajek, wierszyków i sypie, oj syyypie nimi jak z rękawa. Zdarza się tak wiele zabawnych sytuacji.
Szkoda, że mi ich coraz więcej ulatuje, umyka, mamy teraz tak dużo na naszych głowach…
Mama tak roztargniona, że zamiast cukru sypie sól do kompotu.


Ksawek widząc reklamę obuwia sportowego:
Mamusiu zobać, panki [czyt.panowie] stoją na głowie!

Dzisiaj wjeżdża swoją skodą do kuchni, parkuje przy lodówce i mówi:
Mamo! Moje auto idzie do więzienia! Potrąciło ludzia!

wtorek, 8 stycznia 2013

Balsam i miód



Takie dni jak dzisiejszy uwielbiam!
Są jak wspomniany balsam i miód na serce po takich jak wczorajsze.





Z nowości – dziś przypadkiem zauważyłam, że Smyk potrafi posługiwać się TouchPadem w laptopie, i np. samodzielnie przenieść kursor w wybrane okno i kliknąć tam gdzie chce!
Dziś pozwoliłam Mu napisać na gg do Taty – i wtedy Smyk wciska:
T – A – T – A i daje enter i się straaasznie cieszy :) a dziś zobaczył na ekranie otwarte okno gg i tam zakładkę z zieloną słuchawką i mówi do mnie:
K: Telaz Mamo wyślę do Taty maila…
Mama - szok, obserwuje w ciszy Smyka, a ten zrobił co chciał, przeniósł kursor na zakładkę (pomylił mu się mail ze słuchawką) i kliknął! :D

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Poważne rozmowy


 
Ksawery bardzo polubił poważne rozmowy.
Otóż dziś mieliśmy bardzo ciężki dzień. Cóż, poniedziałek…
W sumie bardzo przyzwoita pogoda, dodatnia temperatura, sporo śniegu – spragnieni spacerów i zabaw na powietrzu poszliśmy na górkę na jabłuszko.
Młody śmiga sam, radzi sobie super więc rewelacja. No ale… górka nie jest Jego, a On nie przecież lubi dzieci (zupełnie jak M.Czubaszek). Przyszła dziewczynka z mamą, babcią i swoimi sankami, ale jabłuszko jak i sam Ksawery baaaardzo jej się spodobali no i się zaczęło.
Dziewczynka chciała pożyczyć jabłuszko, a dać Ksawkowi sanki. Wymiana uczciwa, a jakże. Moje dziecię dostało szału… Nie, nie o to chodziło, że było dla dziewczynki niemiły, tylko o to, że zaczął się histerycznie drzeć, że nie da jabłuszka i że chce do domu. Taką szopkę zrobił, że podniosłam głos, żeby go doprowadzić do ładu. No i chyba było mi wstyd, pierwszy raz z powodu Smyka. Tak po prostu, przed obcymi ludźmi, bo chcąc nie chcąc musiałam się tłumaczyć, jednocześnie trzymać dziecię, co by mi nie walnęło głową o beton (bo tak się rzucał), tłumaczyć Mu, że tym razem postanowiłam Mu nie ustępować i jak wyszliśmy na spacer to zamierzam spacerować choćby się miał drzeć do wieczora no i nadmienię tu pierwszy raz oficjalnie na blogu :), że do tego dochodzi póki co permanentna niedyspozycja trymestru  I ;]
Odciągnęłam Smyka na bok, wściekła na maxa i powiedziałam, że idziemy na spacer. Ksawek szedł 2 m za mną i wył, że chce do domu spać (oczywiście kłamstwo, bo on nie śpi w dzień od blisko 2 lat). Zadzwoniliśmy do Taty, porozmawiali dość długo, słyszałam całą rozmowę, i wiem co Tata powiedział, po zakończeniu rozmowy pytam Ksawka:
Ja: I co Ci Tatuś powiedział?
K: Ziebym siedł do domu!
A Tata powiedział na koniec, żeby teraz poszedł ładnie z Mamusią na spacerek, a potem żeby sobie jeszcze zjechał chociaż raz…cwaniaczek. I tak wyglądał nasz wyczekiwany zimowy spacer, po tylu wietrznych, szarych i mokrych dniach.

Po powrocie Taty, przy stole w kuchni dyskutujemy – ja i Tata, Ksawek się kręci, w końcu mówi, że on chce usiąść na naszej wysokości i też porozmawiać poważnie. Wskoczył na swoje wysokie krzesło i wywiązała się bardzo długa i sensowna rozmowa dot. sytuacji na górce.
Wyszło na to, że po prostu Ksawek jej nie znał, ale powiedział, że następnym razem jej pożyczy jabłuszko, a jak przyjdzie do Niego kolega to też Mu pożyczy swoje zabawki (powiedział to dlatego, że bardzo chce iść do swojego kolegi Mateuszka :) co mnie zresztą bardzo ucieszyło). Był pod takim wrażeniem tych dorosłych dyskusji, że potem jeszcze kilka razy siadał i mówił:
Chcę polozmawiac o tej dziefczince, najpielw z Tatusiem, a potem z Mamusią :)

Na marginesie dziewczynka młodsza od Ksawka o kilka miesięcy, a w buzi cały czas smok :/

niedziela, 6 stycznia 2013

Słowotwórstwo



Smyk tak strasznie dużo mówi, że powoli jego słownik nie nadąża za potrzebami wyrażania myśli, w związku z tym zaczął bezpardonowo na luzie tworzyć własne słowne kompozycje, a nuż widelec będą poprawne :]

***

Rozmowa jest w toku,
Mama: …ależ Ty wszystko planujesz!
Ksawek:  bo ja jestem takim Twoim PLANOWNIKIEM mamusiu!

***

W galerii handlowej, Mama weszła do sklepu, Smyk jeżdżąc z Tatą autkiem-koszykiem, szuka Mamy. Widzi restaurację i pyta Taty:
K: Czi mamusia jest w LEJESTLACJI?
T: ..!?? w czym?
K (pokazując palcem na restaurację): „no tam, gdzie ludzie JOM!”

 ***

Smyk odpala swojego zabawkowego laptopa i mówi:
K: puszcię sobie Jim Jama!
M: ale na laptopie nie ma Jim Jama, chyba miałeś na myśli youtube
K: nie, nie, u mnie w laptopie jest Jim Jam
M: aaa, no to masz wypasionego laptopa!
K: taaak, ja go WYPASIŁEM!

***

Ksawek lata po domu ze szminką ochronną i pyta mnie:
Czi Ty chcesz, ziebym cię POSZMINOWAŁ?

 ***

Ksawek: Mamo, naplaw mi koło w polsiaku [porsche]
Mama: OK. (naprawia)
Ksawek: Mamo! Ty dzisiaj jesteś PANIĄ MECHANIKĄ!

 ***

Ksawuś jak to zawsze On, przypomniał sobie o czymś, co wydarzyło się kilka długich miesięcy temu i próbuje nam wytłumaczyć, o co Mu chodzi:
K: Mamuuusiu, a kiedy pojedziemy tam, gdzie ja w kościółku lobiłem siku w lesie w kibelku??
M: ?!??
T: !???
Ksawek drąży dalej:
Tam gdzie były biedlonki i gdzie był taki kibelek w lesie co tatuś też lobił siku
Nagle Mamę olśniło:
M: aaa, w Czernej Kochanie, tak?
K (bardzo zadowolony): TAK TAK! Właśnie tam!
M: no musimy się w takim razie wybrać w najbliższym czasie
K: Maaamo, a czy Czelna jest czalna..? [czarna]
:)

 ***

Wieszanie prania:
K: będę Ci PODAWYWAŁ!