Grzybobranie, nauka
gry pionkami, rzucaniem kostką, liczeniem itd.
Oni i my przeciw alergiom, infekcjom, absurdom i innym rzeczom, które są i mają w nosie nasze zdanie na ten temat ;)
Moja lista blogów
środa, 31 lipca 2013
poniedziałek, 29 lipca 2013
Kołysanki
Kiedy czekaliśmy na
Ksawuśka, Mama często słuchała kołysanek. Po urodzeniu Tata nagrał nam kilka z
nich na komórkę i Mama tym usypiała Smyka w szpitalu po porodzie.
Działało kilka tygodni,
potem Smyk rósł i zmieniał Mu się gust muzyczny i w końcu zdecydowanie
zaprotestował i kołysanki poszły w odstawkę.
Przedwczoraj sobie
przypomniałam o tej płycie, włączyliśmy ze Smykiem przed snem...
Potoki łez wzruszenia
wywołała u mnie kołysanka Krzysztofa Krawczyka, a Smyk zachwycił się nią na
nowo – no bo jest o Tacie, a on tak kocha Tatusia :)
Ułożymy kołysankę, jak
się składa
domy z klocków, rozrzuconych na dywanie....
Nutki będą nam historie opowiadać a gitara
rzuci wielki cień na ścianie....
Senne misie mrużą oczka i ziewają,
śpią książeczki, z obrazkami, na stoliku...
Bajki bajkom kołysanki swe śpiewają,
chcesz posłuchać?
Posłuchamy, tak, po cichu....
I co, syneczku....co Ty na to?
Ja Ciebie bardzo kocham tato!!
Tyś jest mój świat....syneczku mały,
niebieskie morza i góry białe...
Tyś jest mój świat, ogromny cały, syneczku mały,
już pora spać....
Tyś jest mój świat....syneczku mały,
niebieskie morza i góry białe...
Tyś jest mój świat, ogromny cały, syneczku mały,
już pora spać....
Bolek z Lolkiem też pobiegli, by się zdrzemnąć...
Dobranocka pod kołderką śpi, puchową...
Lampy chrapią i dlatego jest tak ciemno,
lecz się nie bój...kołysanka będzie z Tobą...
I co, syneczku....co Ty na to?
Ja Ciebie bardzo kocham tato!!
Tyś jest mój świat....syneczku mały,
niebieskie morza i góry białe...
Tyś jest mój świat, ogromny cały, syneczku mały,
już pora spać....
Tyś jest mój świat....syneczku mały,
niebieskie morza i góry białe...
Tyś jest mój świat, ogromny cały, syneczku mały,
już pora spać....
domy z klocków, rozrzuconych na dywanie....
Nutki będą nam historie opowiadać a gitara
rzuci wielki cień na ścianie....
Senne misie mrużą oczka i ziewają,
śpią książeczki, z obrazkami, na stoliku...
Bajki bajkom kołysanki swe śpiewają,
chcesz posłuchać?
Posłuchamy, tak, po cichu....
I co, syneczku....co Ty na to?
Ja Ciebie bardzo kocham tato!!
Tyś jest mój świat....syneczku mały,
niebieskie morza i góry białe...
Tyś jest mój świat, ogromny cały, syneczku mały,
już pora spać....
Tyś jest mój świat....syneczku mały,
niebieskie morza i góry białe...
Tyś jest mój świat, ogromny cały, syneczku mały,
już pora spać....
Bolek z Lolkiem też pobiegli, by się zdrzemnąć...
Dobranocka pod kołderką śpi, puchową...
Lampy chrapią i dlatego jest tak ciemno,
lecz się nie bój...kołysanka będzie z Tobą...
I co, syneczku....co Ty na to?
Ja Ciebie bardzo kocham tato!!
Tyś jest mój świat....syneczku mały,
niebieskie morza i góry białe...
Tyś jest mój świat, ogromny cały, syneczku mały,
już pora spać....
Tyś jest mój świat....syneczku mały,
niebieskie morza i góry białe...
Tyś jest mój świat, ogromny cały, syneczku mały,
już pora spać....
You can dance
Nasz Smyk coraz mocniej
przejawia zainteresowania muzyką i tańcem. Nawet nie wiem kiedy minął Mu etap
tańca polegającego na kręceniu się wokół własnej osi.
Ma też coraz bardziej
określony gust muzyczny :) Zdecydowanie mówi – „zostaw! zostaw mi to i
podgłośnij, lubię to!”
Tańczy na prawdę super!
To jest taki trochę uliczny taniec, ma elementy break dance, totalny freestyle –
Młody się kręci na piętach, robi przerzutki, mostki – super Mu to wychodzi :)
Mama nawet sprawdziła
już rodzaje zajęć tanecznych w najbliższym domu kultury, a że jest to chyba
jedyny i największy w NH więc wybór zajęć nawet jest spory :)
Zobaczymy jak to się
wszystko poukłada do września.
PUFF jak gorąco!!!
Lecą kolejne upalne
dni.
Mama ma już po kokardki
upałów.
Jak rodził się Ksawery,
to była zima stulecia, mrozy -20
st do końca kwietnia, a tym razem Afryka w Polsce!
A Junior chyba czuje
pismo nosem i wobec tego wcale, ale to wcale nie ma ochoty korzystać z uroków
obecnej pogody...
Ksawek już krzyczy do
brzucha: Leon wyłaź!
My zresztą też :)
Po wymiotach Smyka na
szczęście ani śladu.
Szybko zapomniał.
Teraz od piątku kaszle,
najpierw był to suchy kaszel, potem 2 dni mokry (dziwne, bo nie miał kataru),
dziś znowu suchy. Z obawy o Leo, wysłałam chłopaków do pediatry, która
stwierdziła, że chyba mamy za blisko do lekarza, bo za często przychodzimy, że
mamy zdrowie dziecko, i żebyśmy mu dali żyć spokojnie :/
Zgodziła się wypisać
receptę na SINGULAR 4, bo nam się skończył i chyba nieodpowiedzialnie
zarządziłam, że póki co tego nie potrzebuje (są to leki na astmę).
Okazuje się, że ten lek
bierze się raczej nie kilka dni, ale kilka miesięcy, więc wracamy do podawania tego
leku, przynajmniej do następnej wizyty u naszej alergolog (czyli do 30
sierpnia). Z naszą panią alergolog oczywiście byłam teraz w kontakcie
telefonicznym i dawkowanie i postępowanie ustalałyśmy zanim poprosiłam lokalnego
pediatrę o receptę na lek.
piątek, 26 lipca 2013
Kryzys żywieniowo-wychowawczy
Było, minęło.
Okropny dzień. Środa
chyba.
Smyk obudził nas
krzykiem, że Go boli brzuszek, byliśmy pewni, że z głodu, bo pierwszy raz nie
pił mleka przed snem.
Jak co rano
usiłowaliśmy jeszcze dospać wszyscy razem przytuleni, Ksawkowi oczka uciekały,
ale nie mógł sobie Biduś znaleźć miejsca. W końcu zrobiliśmy Mu mleko no i się
zaczęło...Wymiotował, wymiotował i wymiotował...
Wszystko było w
wymiocinach.
Nawet po łyku herbaty –
od razu zwracał, kawałek biszkopcika, herbatniczka – rzyg.
Sam poprosił, że chce
iść do lekarza. Na szczęście nic Mu nie było, prawdopodobnie stres –
odreagowanie tego całego zamieszania z jedzeniem.
My z Tatą oczywiście
przeżyliśmy to strasznie. Cały dzień wyjęty z życiorysu minął głównie na
wyrzutach sumienia, planowaniu innych strategii i ... działaniach naprawczych.
Nigdy więcej nie zmuszę
Go do kęsa chociażby.
Muszę przestać się bać,
że się zagłodzi.
Trudno, będzie
codziennie rosołek i kanapka z nutellą.
Jeśli tylko będzie miał
ochotę...
***
Oczywiście w ramach
odkupienia win i zagłuszenia wyrzutów sumienia wzięliśmy Smyka na Bumbusie. Kupiliśmy
też w końcu nowy kask. Wchodzimy do sklepu sportowego, a tam półka z rolkami. Ksawkowi
spodobały się takie niebieskie. Pokazuje mi je i mówi:
Mamusiu, zobacz – kaloszki na kółkach!
:D
wtorek, 23 lipca 2013
Latawiec i frustracja
Ja dzisiaj wymiękłam.
Wysłałam chłopaków na
spacer – pojechali puszczać latawiec, bo tu u nas na osiedlu wiało tak, że hej.
Po godzinie dzwoni Tata
i przez zaciśnięte zęby mówi, że wracają, bo ma dość Smyka.
No i okazało się, że dziecko
miało w nosie latawiec, a trawa na tyle go drażniła, że nie chciał grać w piłkę
ani nic innego robić, powiedział, że chce do domu...
Po drodze obiecał
Tacie, że zje ładnie na kolacje klopsika.
Grzebał, grzebał,
zaczął ryczeć, że woli nie jeść.
Mój krzyk, jego łzy,
moje łzy.
Wywrzeszczałam, że nie
będzie jadł do śniadania nic.
Popatrzyłam w te
wielkie zaryczane oczy i wymiękłam. Zapytałam, czy jest głodny i czy zje kromkę
z szynką. Potwierdził. Zrobiłam. Zjadł może 3 „żołnierzyki” i powiedział, że
już nie chce...
Za karę nie dostał
mleka na noc i nie obejrzał jak zawsze ukochanej Dory.
Nie protestował.
Znowu.
Czyja to porażka?
Skąd brać siłę na to i
na wszystko inne co się wydarza w naszym życiu?
A to wczorajsza
przejażdżka jeepem, ale bez szału, Ksawek średnio zadolowony....:/
Laurenka dla Taty
Podczas apogeum nudy i
działania mi na nerwy, zaproponowałam Smykowi kolejną zabawę – stwierdził, że
zrobi łąkę. Powbijał „gwoździki” żółte, mówiąc, że to mlecze, zielone,
twierdząc, że to trawa, czerwone – jako różowe koniczyny i zgodnie z moją
podpowiedzią niebieskie – jako bławatki.
Wręczył Tacie mówiąc,
że to taka „laurenka” (czyt. laurka).
Po kilku sekundach
zachwalania Tacie jaką piękną łąkę zrobił, nagle krzyczy:
„...yyy, albo nie!
Tato! Ja się pomyliłem! Psieciesz to nie łąka jest tylko „smentarz”, a to są kolorowe
światełka!”
:D
Żucie – 1 krok w przód, 10 wstecz
Można się na prawdę nerwowo wykończyć...
Kiedyś muszę chyba zamieścić filmik, jak wygląda jedzenie naszego dziecka.
W tym momencie od ok. 40 min Ksawek przeżuwa jedną parówkę. Nie zjadł jeszcze połowy.
Wszystko jest zimne. Przez pierwsze 15 minut Go karmiłam, ale nie wytrzymałam.
Parówka z szynki wieprzowej, bez skórki, pokrojona na cienkie-niemal przeźroczyste kawałki. Jeden kawałek z ketchupem – w buzi Ksawka jest żuty, mielony, przeżuwany, mlaskany, miętoszony przez kilka minut. Krąży ten kawałek pod policzkami, upychany to tu to tam, słychać mlaskanie, nie widać efektywnego gryzienia.
Nie wiem czy on to robi specjalnie, czy to jakiś jego sposób na odkładanie przełykania, ja i Tata nie umiemy sobie z tym poradzić.
Szlag jasny nas trafia i nikt kto takiego dziecka nie ma nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo to niszczy wszystko. Odechciewa się czegokolwiek a ciśnienie skacze i aż nas trzepie ze zdenerwowania.
Nasze dziecię znowu się uwstecznia.
Nienawidzę swojej bezsilności.
Wydawało się zawsze, że mam w sobie siłę perswazji, przekonywania itd. – przy moim synu jestem kompletnie i beznadziejnie osłabiona swoją bezradnością w działaniu.
MUR. Stoję walę głową i NIC.
Minęło kolejne 15 min, Ksawery nadal żuje. Zostało Mu 4 kawałki parówki i 9 kawałków / kwadracików /żołnierzyków, zwał jak zwał – kromki chleba.
On się już nawet nie buntuje...siedzi i żuje zimną parówę...
poniedziałek, 22 lipca 2013
Dziwactwa i fanaberie
Taaaak....
Trawa.
Ostatnio skończyły się codziennie
histerie z niczego, wybuchy rozpaczy, kopanie we wszystko itd., a zaczęły się
dziwactwa.
Ksawek znowu
przeraźliwie boi się traw, co zdecydowanie utrudnia spacery i jakiekolwiek miłe
chwile na zewnątrz. Robi takie sceny, jakby ta trawa pożerała Go żywcem. Ciągle
pyta czy tam gdzie idziemy jest trawa, bo jeśli tak to On zostaje w domu.
Kizia go trawa, ale też
drzewa i nie przejdzie alejką, gdzie są nisko gałęzie...
Organizer.
Ostatnio też specjalnie
przyjechał do nas Dziadziuś, żeby przykręcić Smykowi taki fajny organizer na
ścianę. Ksawek dostał ataku rozpaczy, że on tego nie chce, że dlaczego Mu
podziurawiliśmy ściany itd. itp. – wszystkim zepsuł humory.
Rower.
Rower. Absolutnie
odmówił jeżdżenia na rowerze z pedałami. „Kiwa się” – tak twierdzi i nie ma w
ogóle siły ludzkiej, żeby Go namówić na jakiekolwiek próby.
Jedzenie.
Je, co raz to,
powiedzmy, więcej z rzeczy innych niż rosołek i kotlet.
Nie znaczy to, że je
normalne posiłki, bo do takich jeszcze daleko. Bardzo daleko.
Ale kiedyś zjadł
makaron penne (a nie literki!) z tuńczykiem i sosem z ketchupu (bo naszego nie
chciał nawet polizać).
Wczoraj wcisnęłam mu
kawałek pieczonego łososia i jedną frytkę z ketchupem.
Zjadł też zmiksowaną
zalewajkę.
Kiedyś u babci zjadł "zeberkę z szyneczką" czyli grzankę z grilla z suchą krakowską.
Kiedyś u babci zjadł "zeberkę z szyneczką" czyli grzankę z grilla z suchą krakowską.
Ugryzł banana – wypluł go
od razu mówiąc, że niedobry, ale ugryzł, a to nie lada wyczyn w Jego przypadku.
Zgadza się na jedzenie
tego co Mu przygotuję, ale to jak je i co w tym czasie robi, powoduje, że oboje
z Tatą wychodzimy z siebie z nerwów.
Dziś Ksawek obiecał, że
po powrocie zje na kolacje klopsa w sosie z makaronem.
Sosu odmówił, makaronu
też i jednego klopsa, którego przyznał, że jest dobry, jadł ok. 45 min....To
był klopsik z mielonego indyka, wielkości małego kasztana...
Zazwyczaj każdy posiłek
ciepły, łącznie z herbatą, jest podgrzewany kilka razy, a i tak zjedzony
zimny..
Tego kijaszka Smyk zaciągnął pod sam dom, schował Go w krzakach, a rano panowie porządkowi pozbierali wszystko i odjechali...:/
Granie tylko i wyłącznie na asfalcie. Po piłkę na trawę biega Tata,
a jak się zbuntował,
Ksawek powiedział, że chce do domu i koniec.
sobota, 20 lipca 2013
Wyniki
Rodzinne badania
kompleksowe zakończone pozytywnie.
Wszyscy zdrowi :)
My mamy z Ksawkiem
kilka rzeczy spoza książkowej normy, ale Smyk jest na lekach od kilku tygodni,
no a ja jestem podwójna :)
Cały czas i ciągle
zresztą, co powoli powoduje zniecierpliwienie Ksawka.
Codziennie się pyta
kiedy Leon się urodzi, czy jeszcze jest lipiec i jak jest, to który.
Mama i Tata też już by
chcieli wiedzieć KIEDY i dlaczego nie już :)
Ogród doświadczeń II
Często mam wrażenie, że
Smyk oduczył się chodzić. On zawsze biega :)
środa, 17 lipca 2013
wtorek, 16 lipca 2013
Nowy pediatra
Dziś wysłałam chłopaków
do nowej przychodni, żeby w końcu poznać naszą panią doktor (na marginesie, tą
samą, która była moim pediatrą, ale podobno nie wygląda na aż tak starą ;) )
Tata mówi, że pani dr jest
bardzo w porządku, że ma fajne podejście, że dogadała się ze Smykiem i co ważne
– bez robienia problemów wypisuje recepty na nasze mleko. Ufff!
Do tego, zważyła,
zmierzyła Ksawka, obejrzała Go i stwierdziła, że zdrowy! Że taka Jego uroda, i
że lepszy 10 centyl niż nadwaga :), a że wory pod oczami ma po Tatusiu hehehe
Uspokoiła nas :)
Sypnęło śniegiem u nas
Wczorajsze zabawy Smyka
(z lekką podpowiedzią mądrej Mamy :P)
Sprzątanie po – Tata :P:P:P
(czego nie widać na zjdęciach, podczas zabaw użyty został również wiatrak)
(czego nie widać na zjdęciach, podczas zabaw użyty został również wiatrak)
poniedziałek, 15 lipca 2013
Waga
Jeszcze tylko miesiąc,
może 1,5 i znowu odstawimy wszystko i oby, tak jak rok temu, waga ruszyła i coś
tam będzie na plusie.
Wczoraj Mama jakoś tak
przyjrzała się Dziecku i stwierdziłam, że jest za chudy, że ma cienie pod
oczami, że nie będę, że nie mogę być aż tak uległa w kwestii jedzenia, że może
trzeba jednak walczyć, siłą, żeby Ksawek był zdrowy.
Jutro idziemy do nowego
lekarza, m.in. po skierowanie na badania.
Potem jak się urodzi
Leo to nie będzie czasu na nic pewnie.
Dziś po długich
rozmowach, Smyk tylko przytakiwał i jadł!
Szok!
Zjadł zalewajkę
(zmiksowaną na krem, dość ostrą w smaku). Co prawda przy bajce oglądanej na
moim telefonie ,ale zjadł!
Na drugie zjadł
makaron penne z tuńczykiem i ketchupem (nie chciał naszego sosu), ale
podgrzane na masełku na patelni smakowało pewnie jak w sosie :)
A na 2 śniadanie zjadł
kawałek ciasta, które upiekliśmy!!!
Jestem z Niego dumna :)
Multikino i Centrum Gibon
Wczoraj poranek w
Multikinie – Smyk po raz pierwszy w kinie :)
Dziś – Centrum Gibon w
zastępstwie ukochanego Kuleczkowa, na
szczęście Kuleczkowo się nie umywa :P
niedziela, 14 lipca 2013
Opiekun
Spotkanie z położną.
Smyk dziś z nami.
Lekko zaniepokojony
dopytuje, dlaczego idziemy do szpitala, czy ta pani to pani doktor czy będzie
Go badać itd.
Mama tłumaczy, m.in.,
że ta pani pomaga przychodzić dzieciom na świat i będzie się mną opiekować w
szpitalu jak Leoś się będzie rodził.
Na to Ksawery mi
odpowiada:
Mamusiu, przecież ja
się Tobą opiekuję!
Mój najdroższy opiekun
:*:*:*
Dora i e-zakupy
DORA
Jedna z ulubionych
bajek Smyka. Trudno dostępna online.
Na TVP1 raz w tygodniu
o godzinach dla nas zbyt porannych :P
Odkryta na innym kanale
Nickelodeon, też w godzinach wczesnoporannych.
Dobrze, że mamy
nagrywarkę :P
E-ZAKUPY
do nowych wygód,
jakie w chwili obecnej są dla nas dostępne zaliczyć należy E-ZAKUPY.
Boziu, jak dobrze być w
Krakowie! :)
Rewelacja! Bez wychodzenia
z domu, bez łażenia po ogromnej hali dudniącej zacinającymi się reklamami,
dzikimi tłumami, śmierdzącymi półkami, zimnymi lodówkami, niekończącymi się
kolejkami, artykułami bez kodów, które trzeba i tak zostawić przy kasie, bez podejrzliwych
i złych spojrzeń podczas chęci skorzystania z przywileju w kasie pierwszeństwa,
bez konieczności utraty dodatkowej kasy na wynajęcie autka-koszyka, bez straty
czasu na dojazd i same zakupy, bez dźwigania, bez wydawania na nieplanowane
produkty spoza listy itd. itp. – klikam, zamawiam, przyjeżdża miły pan, wnosi
zakupy do kuchni, płacę kartą w mieszkaniu – czy można chcieć więcej...:)?
Ciasto z kruszonką
Ksawek pomagał.
Mama myślała, że będzie
miała wolną chatę w sobotę popołudniu. Panowie mieli jechać do sali zabaw, ale
Ksawery marudzący o tą rozrywkę od samego rana, postawiony przed wyborem: zjeść
2 paluszki rybne i iść, czy nie zjeść i nie iść wybrał opcję drugą...
Zatem został w domu i
mi pomagał piec ciasto, którego i tak nie tknie.
Cóż, znajdą się inni
chętni :)
Mapy
Od dłuższego już czasu
Smyk bardzo lubi oglądać atlasy.
Teraz ma dostęp do
szafki, gdzie znajdują się plany miast i mapy z różnych części Polski i ciągle
wyciąga plan Krakowa i mapę okolic i pyta o setki rzeczy i koduje.
Od wczoraj ma chyba
postanowienie zapamiętać lokalizację wszystkich hipermarketów w Krakowie i
umieć je wskazać na mapie :):):)
Długopisem zaś
zaznaczył sobie na jakim osiedlu teraz mieszka...
Czyżby jakieś geograficzne
ciągoty po mamusi :)?
piątek, 12 lipca 2013
W oczekiwaniu na Leo
Tak, to już czas, kiedy
wszyscy czekamy kiedy Leoś przejdzie na drugą stronę brzucha :)
Ksawery przy tym jest
tak uroczy, kochany i słodki, że nie sposób tego opisać.
Cmoka mnie i Tatę w
czoło, na „dzień dobry” całuje Leonka/brzuch, przytula nas, ciągle mówi, że nas kocha, rozdaje całuski, pięknie
się ostatnio sam bawi.. jakby wiedział, że na razie Mama jest ograniczona
ruchowo. Wymyśla też zabawy, takie, żebym mogła się z nim bawić np. siedząc.
Jest na prawdę
wspaniały!!! Wzrusza nas ogromnie!
Dzisiaj przyszedł do
nas do łóżka nad ranem i spał do...11:00 :D
Nie wiem, jak będzie
wstawał po 7:00 do przedszkola :)
Dla Juniora już
wszystko gotowe.
Torby do szpitala
spakowane.
Łóżeczko czeka.
My czekamy :)
czwartek, 11 lipca 2013
wtorek, 9 lipca 2013
Olimpiada w Jarzynowie
Tak od rana śpiewa
(przesłodko :P) Ksawery.
A Mama dziś za pomocą
Taty przyniosła kilka kg warzyw i owoców.
Mniaaaam!
Ps. Na marginesie
dodam, że od 3 dni Ksawuś jest wzorowym, mega grzecznym dzieciątkiem!ciągle używa magicznych słów i nawet rano przychodzi do nas do łóżka ze słowami - DZIEŃ DOBRY!
A co do alergii – trwa lipiec
, statystycznie najgorszy dla nas okres – tfu tfu – leki cały czas bierze, ale
czuje się super! Katar, kaszel minęły, wysypek brak!!!
Tak się
cieszę!!!!!!!!!!:):):)
poniedziałek, 8 lipca 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)