Moja lista blogów

piątek, 29 marca 2013

Fotorelacja na szybko



Jakoś ostatnio brak czasu i sił na pisanie.
Biegamy, latamy, załatwiamy, a w międzyczasie:


„stroimy się”




Uczymy






Rysujemy 

Ksawery miał dorysować coś do pustej kartki z narysowanym autkiem. 
Opis do poniższego rysunku: 
czarna kreska – droga, 
na drodze – drzewo, 
kropki i kreski wokół korony drzewa to jego oczy i buzia, 
na górze żółte słońce, 
na ostatnim zdjęciu – to miała być mała chmurka zasugerowana przez Mamę. 
Mama na chwilę odwróciła się zajrzawszy do gara kontrolnie czy wszystko z obiadem ok, odwracam się z powrotem, patrzę, 
pytam: co to?
Ksawek: słonećko zaszło)



Tniemy 
 (1 os. l.poj. wg Ksawka: „ja cionę”)







poniedziałek, 25 marca 2013

Pamięć



Nie wiem czy to norma, że dzieciaki w tym wieku mają tak niebywałą pamięć.
Ja ku umiejętności zapamiętywania szczegółów mojego syna chylę czoła.
Smyk pamięta detale, kolory, okoliczności, szczegóły pewnych wydarzeń, które miały miejsce np. nawet 1,5 roku temu. Są to wydarzenia nie wspominane w domu, nie omawiane, nie jakieś szczególne. Czasem ot tak Smyk strzeli nam opisem swoich wspomnień i po prostu kapcie z nóg spadają ze zdziwienia, bo On to po prostu MUSI jednak sam pamiętać.
Przykład – kilka dni temu ot tak luźna rozmowa podczas spaceru i Ksawek opowiada (Jemu się nawet na 15 sekund buzia nie zamyka w ciągu dnia, non stop gada, jeśli nie do nas to do siebie, ciągle coś opowiada, fantazjuje, wymyśla scenki, śpiewa itd.) ..no i opowiada, że kiedyś to jak byliśmy w Rabce to zapomnieliśmy recepty i pani w aptece nie chciała nam sprzedać mleczka, ze w końcu mamusi się udało kupić. No, i faktycznie tak było, tylko, że to było...strrrrasznie dawno temu! Ostatni raz w Rabce byliśmy 1,5 roku temu, a ta sytuacja jak brakło nam mleka musiała być ok. 2 lat temu lub więcej!!!
Nie wspominając o takiej pamięci detali sprzed roku – idziemy dziś osiedlowymi alejkami, a Smyk – oo tutaj rysowałem kredą, ooo tutaj bawiłem się w sklep, ooo a tutaj kotek spał na balkonie, a tutaj kupiliśmy bułeczkę, pamiętasz mamusiu?
Czasem do tego stopnia, że ja  nie pamiętam aż takich szczegółów jak np.jakiego koloru soczek kupiliśmy wtedy w tym sklepie, albo na którym dokładnie balkonie leżał kotek :)
Takich sytuacji, gdzie Ksawuś kojarzy daną rzecz, sytuację miejsce, z kolorem, zapachem, porą dnia, porą roku, kolorem – jest całe mnóstwo.
Na prawdę zadziwiające. Przynajmniej dla mnie.

Drugi tatuś



Mama kąpie Smyka.
Rozmawiamy sobie, ostatnio najczęściej o dzidziusiu. Ksawuś bardzo dużo pyta, całuje brzuszek, pyta o dzidziusia, mówi o nim, głaszcze go, często mówi, że go bardzo kocha, ogólnie super :)
Wczoraj jednak dotarliśmy do kwestii rodziców, no i tu powstał dylemat. Ksawek był mocno zdziwiony, że ten dzidziuś to będzie miał tą samą mamę i tego samego tatę! O ile Mama jakby naturalnie nosząc w brzuszku dzidzię jest mamą jedyną ;) o tyle Tatą Smyk za nic w świecie nie chce się dzielić. Kategorycznie zażądał, że by kupić drugiego tatusia. Zgodnie z Jego wizją, drugi tatuś ma mieszkać z nami, i Ksawek będzie miał swojego Tatę, a dzidziuś swojego. Koniec i kropka.

piątek, 22 marca 2013

Postępy



Nie miałam kiedy napisać, ale Ksawery nas zaskakuje od kilku dni.
Jedzeniem!!!
Nie mówię oczywiście, że to rewolucja, że nagle zaczął jeść dorosłe porcje, że wcina tylko Mu się uszy trzęsą, że się rzuca na jedzenie itd., ale...
Kilka dni temu dał się (prawie siłą, ale co tam) namówić i wziął do ust kaszę! Kaszę z sosem pomidorowym! Były to może 4 ziarenka, przy pierwszym odruchu wziął przewagę odruch wymiotny, ale przełknął i nie płakał :) Kaszę jadł ostatni raz w krupniku jakieś 1,5 roku temu, może więcej.
Mało tego, zjadł pomidorową, myślał, że z literkami a było pół na pół z ryżem. Coś Mu tam nie pasowało, krzywił się, wykręcał, pojękiwał, ale zjadł! :) RYŻ! Szok!!!
Ponieważ klopsiki nasze Mu nie smakowały (Matka głupia dodała pietruszkę zieloną, której Smyk nienawidzi), więc zaciskając zęby zrobiłam 4 klopsiki tylko dla Niego, bez smażenia, z mielonego, domową maszynką babci, mięsa indyczego, tylko posolone, duszone w rosole. Wypluł, jadł jednego klopsa ok. 30 min, kilkukrotnie podgrzewanego, w rezultacie zjadł 1,5 klopsa wczoraj, dziś jednego i żyje! :)
To nie wszystko! Potem Mama na szybko zrobiła naleśniki, Smyk siada i mówi, że on zje, tylko takie z pudrem!
Dobrze, że Mama z przyzwyczajenia robi naleśniki bez mleka! Może szału nie było, bo bardziej wylizywał cukier, ale jednak gryzł tego naleśnika wyciętego w króliczka i serce, gryzł! Pierwszy raz połykał naleśnika, jadł go po prostu :)
Chyba jednak rozmowy dają dużo. Ostatnio sporo opowiadamy Smykowi o zdrowiu, witaminkach, sile, jedzeniu w przedszkolu itd. Dociera, widać, powolutku dociera :)
A dziś dziecko mi zaczęło krzyczeć:
Maaaaamo, głodny jestem! Chce mi się jeść! Daj mi rosołek!
Czyżby jednak nasze dziecię było zdolne do odczuwania głodu?...:D


czwartek, 21 marca 2013

Mandat

Tjaaak, dostaliśmy. Od Straży miejskiej, pod szpitalem. Ściślej chyba z pół km od szpitala, bo nigdzie indziej nie da się palca nawet wcisnąć. Zaparkowaliśmy tam gdzie zawsze. Wracamy – blokada (okazało się, że ponoć jakiś nowy znak postawili, ale nie wiadomo dokładnie gdzie, gdzieś tam, koniec kropka). Mama widząc blokadę syknęła pod nosem:
A to gnoje!
Po całej akcji, pan strażnik odpina nam blokadę, Ksawuś wsiada do auta ze łzami w oczach (był na prawdę bardzo przejęty sytuacją) i mówi:
GNÓJE!
<rotfl>
Na szczęście po 5 min już nie pamiętał jakie to było słowo.
Uff. Upiekło mi się :P

wtorek, 19 marca 2013

Kontrola w poradni alergologicznej



Ufff, wszystko przebiegło gładko i bardzo miło. Ksawery rozbraja swoim zachowaniem panie pielęgniarki i młode lekarki (np. tym jak ostentacyjnie się odwraca cały lub idzie „w kąt” jeśli musi zakaszleć : ). Poza tym dziś Mu się włączył wstydzioch i zalał się rumieńcem, nie wiedział ile ma lat i nie umiał mocno oddychać przy badaniu i ciągle się chował w moich ramionach. Ożywił się, kiedy wyszeptałam Mu do ucha jaka będzie nagroda :)

Mamie bez większego problemu udało się przeforsować testy skórne w dwóch etapach. Zaczynamy za miesiąc od „wziewów”, potem druga tura „pokarmówki” no i zobaczymy jak się sprawy mają.
Póki co nic się nie dzieje, lekki katarek niewiadomego pochodzenia, osłuchowo Ksawek super, skóra super, więc ulga wielka.

Jeszcze tylko trzeba będzie przekonać naszą wspaniała tutejszą przychodnię, z której ludzie masowo uciekają z dziećmi do innych przychodni, że nie mają prawa żądać od nas dodatkowo poza zaświadczeniem o nieustającej alergii pokarmowej, pisma od naszej alergolog o tym, że nasz syn został poddany tak zwanej prowokacji w warunkach szpitalnych.
Będzie kolejna batalia czy odpuszczą?
Jeśli oni zażądają od nas tego dodatkowego pisma, my wystąpimy o wydanie oficjalnego pisma od dyrekcji przychodni, że jest to absolutnie obowiązkowe i zgodne z ich wewnętrznymi przepisami.

Wracając do nagrody, poza innymi drobnymi, oto ona:



poniedziałek, 18 marca 2013

Rysunki



Kwiatuszek narysowany wg instrukcji Mamy tzn. Mama rysowała po kolei i mówiła co robi, a Ksawek zrobił po prostu to samo:) 
(Kwiatek Ksawuśka po lewej czerwony)



A to dzieło zupełnie Ksawkowe – narysował słonko i kurczaczka:



A tu mama chciała narysować pisanki. Podbiegł Ksawuś, i narysował im „lączki” a potem buzie, oczka itd. Na koniec jednemu włosy i powiedział:
„Ten to mój Tatuś, bo jest łysy, a tu jego kolega z włosami”.

Nie sugerować się proszę trzymaniem za rączki :P

Przerwa techniczna



U nas wypadła przerwa techniczna.
Dużo się działo, głównie infekcja przyczyniła się do wielu problemów.
Mama dostała nawet skierowanie do szpitala, ale na szczęście udało się wyjść na prostą.

Czas leci jak szalony, Junior rozpycha się w brzuchu, Ksawek Go przytula, mówi, że kocha, a jak mama wczoraj podskoczyła od kopniaka :) to Smyk zapytał:
„Czy dzidziuś chce Ci zepsuć bziusiek?” :)


U nas dzisiaj cały dzień sypało mocno śniegiem :/
Kiedy to się skończy?
Rok temu o tej porze było już tak przyjemnie...


Jutro wizyta w przyszpitalnej poradni alergologicznej. Ciekawa jestem jak wypadnie, bo dawno nie byliśmy, a mamy całkiem sporo kwestii do załatwienia.

środa, 13 marca 2013

Skutki siedzenia w domu



Ksawek od tego siedzenia w domu i pogody tak nam daje czadu, że juz ręce nam opadają.
Jest nie do poznania i nie do zniesienia.
Wszystko robi na złość, zachowuje się jakby rozum postradał. Dziś np. wziął do buzi takie małe pionki od minimastermind, przechyla głowę do tyłu i rży z radości pokazując mi w paszczy ten pionek! Myślałam, ze zejdę! (w zasadzie od urodzenia NIE miał takiego odruchu pakowania dziwnych rzeczy do paszczy), a krzyczeć nie mogę, bo gardło mnie boli, a poza tym jak krzyczę to mnie ciągnie na wymioty.
Potem poszedł do kuchni i odskubał wszystkie zabezpieczenia z uchwytów, a że są ostre jak nóż, zabezpieczone są od zawsze, bo są niebezpieczne nie tylko dla dzieci.
Potem chodził z sitkiem na głowie, a do sitka powkładał swoje najlepsze resoraki  i oczywiście one spadały z hukiem na podłogę! pal licho hałas i ból głowy, ale za każdym razem odpadało coś z auta! Nie wspominając o tym, ze mimo zakazów i krzyków ciągle włącza mi piekarnik, a dokładnie alarm, który się sam nie wyłącza. Trzeba ruszyć tyłek i wyłączyć. Ciągle też sam włącza sobie nasze komputery, telefony, a w TV porobił takie ustawienia i blokady, że nie umiemy tego naprawić...

Zombie



Mama się tak czuje.
Panowie jakoś lepiej znoszą infekcje (o dziwo!). Smyk w zasadzie chyba już zdrowy, dziś ostatnie dawki leków. Przesypia całe noce, nawet bez pobudki na siku, za to ja...
Od 48 godzin nie spałam praktycznie, jestem u kresu.
Głowa chce pęknąć, wszystko mnie boli, od kataru, smarkania, kasłania, kichania mam odruch wymiotny nawet przy mówieniu.
Brzuch boli jak po setce brzuszków.
Snuję się po domu, chcę i usiłuję zasnąć, ale nie mogę.

poniedziałek, 11 marca 2013

Chorujemy wszyscy :(



No to dopadło nas na dobre... Tata jeszcze się w miarę trzyma, ale pokasłuje, głowa Go boli...
W nocy Smyk pierwszy raz wymiotował i to porządnie (ściślej to zazigał pół pokoju ze mną i Tatą włącznie).
Mama w nocy się poddała i rano musieliśmy wszyscy jechać do lekarza.
Ciekawa jestem jak tam Junior. Skoro ja mam infekcje, to Junior ponoć też :(

A do tego wiosna zrobiła nas w trąbę, pokazała się i znikła skąd przyszła...

piątek, 8 marca 2013

Gorączka



Smyk od 2 tygodni męczy się z katarem, kaszel się zdecydowanie nasilił, a rano dostał wysokiej gorączki :(((((
Po bataliach lekarsko-przychodniowych (nikt nie chcial nas przyjąć ani w przychodni, ani prywatnie) w końcu udało się skonsultować Ksawusia.
Mama głupia jeśli chodzi o infekcje, choroby itd. Bo my w ogóle nie chorujemy. Nie dawałam Smykowi ibumu na zbicie gorączki, bo po pierwsze gdzieś wyczytałam i zapamiętałam, że z podawaniem leku na zbicie lepiej poczekać i dawać już przy na prawdę bardzo wysokich temperaturach, żeby organizm miał szanse powalczyć sam, a po drugie, chciałam żeby dotarł na wizytę ze wszystkimi objawami.. a tu lekarz mówi, że powinnam była podać od razu lek na zbicie gorączki :( Ksawusiek biedny się męczył, mnie serce pękało, bo nigdy takiego Go nie widziałam – gadał trochę od rzeczy, płonął cały i miał takie biedne oczka, dreszcze i się przytulał mój Miś :*:*
Na szczęście leki zadziałały błyskawicznie i Smyk już do końca dnia fikał jak koziołek :)

Mama natomiast od wczoraj jest „out of order”. Nie wiem co mi, ale koszmarnie się czuję.
Mam nadzieję, że to pogoda. Oby.
Może też przesadziłam z wiosennymi porządkami i myciem okien :/


Półmetek ciąży za nami :)