Oni i my przeciw alergiom, infekcjom, absurdom i innym rzeczom, które są i mają w nosie nasze zdanie na ten temat ;)
Moja lista blogów
wtorek, 27 grudnia 2016
piątek, 25 listopada 2016
Zauroczenie - czyżby? niemożliwe!
Ksawery od 2 tygodni
codziennie mówi o jednej pani ze szkoły, która jest taka ładna i Mu się bardzo
podoba.
Mówi o niej
faktycznie często i codziennie.
Pyta kiedy będzie Go
uczyła, mówi, że poszedł kiedyś za nią zobaczyć w jakiej klasie uczy. Podchodzi
do niej pod byle pretekstem, żeby z nią porozmawiać...
Trochę szok, bo On
ma dopiero niespełna 7 lat, to co będzie za kilka lat! :D
Kolejne konkursy
W chwili obecnej
Ksawery przygotowuje się do konkursu poezji śpiewanej, która u pierwszaków
została zmodyfikowana i nasze Smyki śpiewają piosenkę z Akademii Pana Kleksa.
Ksawery miał nie
śpiewać, ale sam się zgłosił, został wybrany i dołączony do Alana (teraz
najlepszy kolega w klasie - szef bandy z przedszkola) i koleżanki Amelki - Alan
tańczy, Ksawek z Amelką "są szefami" (jak to mówią oni sami o sobie)
i śpiewają na środku przy akompaniamencie całej klasy.
Amelka będzie
słoniem, a Ksawery Pinokiem, strój już mamy prawie gotowy :)
Kolejny konkurs
plastyczny też za nami - ilustracje do bajek Adama Mickiewicza.
Tutaj szacun dla
dzieci, że mają taką bujną wyobraźnie, sama nie wiedziałabym jak to w ogóle
narysować...
2 grudnia cała
szkoła świętuje - święto patrona A. Mickiewicza.
Liściki śniadaniowe
Od początku roku
Mama wsadza do pudełeczka śniadaniowego Starszaka liścik - codzienne :)
Chcę Ksawusia zmusić
do nauki czytania, ale koleżanki (zazwyczaj) są szybsze lub odbywa się zbiorowe
czytanie liściku.
Fakt jest faktem, że
wszystkim tak się podobały moje liściki, że kilkoro dzieci zażyczyło sobie u
swoich rodziców podobne :)
Zajęcia z ceramiki w przedszkolu
W poprzedni
poniedziałek w pierwszym dniu po długiej przerwie Misia w przedszkolu odbyły
się w Jego grupie popołudniowe zajęcia z ceramiki - wspólnie z rodzinami.
Było miło i za
krótko :)
Nasze sowy zostaną
wypieczone w piecach wraz z kolorowym szkłem, ciekawe jak wyjdą :)
Mają być prezentem
na dzień babci i dziadka.
Przygotowania do świątecznego kiermaszu szkolnego
Mama będzie
prowadzić zajęcia z tworzenia ozdób z masy solnej dla dzieci i rodziców w
klasie Starszaka.
Przy okazji będą to
też zajęcia z tworzenia innych autorskich ozdób świątecznych.
Zobaczymy co z tego
wyjdzie :)
Twórczość pokręcona
Oto kolejna
pokręcona twórczość Ksawka.
Nad ziemią (dziewczyna
na krzaku fasoki, mały domek w oddali, 2 krety, ptaki etc..), i pod ziemią
(baterie, robaki, gąsienice, monety, dużo kluczy, telefon, zegarek, skrzynia
skarbów, tablet etc...).
poniedziałek, 7 listopada 2016
List do Świętego Mikołaja
Listy zostały
napisane.
Powieszone na oknie,
koło mleczka i ciasteczek.
Zasypianie.
Leo nagle
przerażony siada na łóżku i stwierdza, że On nie chce, żeby św. Mikołaj wchodził do Jego
pokoju, bo nie lubi białej dużej brody no i jak w poprzednich w sumie latach,
zakończyło się wysłaniem listów nazajutrz - pocztą.
Najważniejsze, że dzieci spokojnie spały u siebie nie przyłaziły tej nocy ze strachu do naszego łóżka :)
niedziela, 6 listopada 2016
AUTO-graf
Ale miła
niespodzianka! w sobotę pobiegliśmy do naszej księgarni kupić liczydło.
Pani, która tam pracuje,
dobrze nas już zna :) Kiedyś nawet wymieniłyśmy się numerami telefonów, bo coś
tam zamawiałam. Dzięki temu mogłam w sobotę zadzwonić, żeby pani na nas
poczekała 5 minut, bo teoretycznie nie zdążylibyśmy po to liczydło :)
Pani poczekała,
dodatkowo pobiegła na zaplecze, mówiąc, że ma dla moich chłopców niespodziankę.
Okazało się, że pani
Danuta Zawadzka - autorka wydawana właśnie przez wydawnictwo, które tę
księgarnie obok nas otworzyło oraz która jest autorką przygód Bartka Koniczyny,
mimo innych planów, wpadła na stoisko wydawnictwa (podczas Targów Książki) w niedzielę i dzięki pani z księgarni,
zostawiła dla moich smyków autograf z indywidualną dedykacją :).
To takie miłe!
ps1. Teraz zauważyłam,
że nie wspominałam o naszej piątkowej wyprawie na Targi.
Poszłam wcześniej po
Ksawka do szkoły, Tata zostawił mi auto, wszystko było gotowe na nasze wyjście
na Targi - ja & Ksawek & Leo, na spotkanie z lubianą przez chłopców autorką książek dla dzieci - panią Danutą Zawadzką.
Informacje o
spotkaniu mieliśmy od zaprzyjaźnionej wspomnianej wyżej pani z księgarni.
Pech sprawił, że
rano w piątek Leo znowu wymiotował i guzik z tego wyszło, a pani Zawadzka miała
być w Krakowie tylko w piątek.
ps2. A liczydło
okazało się u nas hitem.
sobota, 29 października 2016
20. Targi Książki w Krakowie
Uwielbiam!
mogłabym cały
weekend tam siedzieć.
Odstraszają dwie
rzeczy:
1. niewyobrażalne
korki i brak miejsc parkingowych nawet pod M1 (kolejki do busów i kolejki do
kas)
2. Szał posiadania/ wydawania :)
Ja się nie mogę
powstrzymać jak widzę dookoła siebie tyle cudownych książek i gier, które
chciałabym mieć.
Oczywiście najpierw
był dział dziecięcy - dziesiątki stoisk.
Płyty, książki,
puzzle, mapy, gry...
Pojechałam (jak rok
temu) z Ksawusiem, bo Leo wczoraj znowu
2 x wymiotował i ma katar w ogóle...
Kupiliśmy 2 gry i
bardzo chciałam jeszcze dwie, ale się powstrzymałam, płytę, książeczki w
liczbie 5 oraz jedna moja....
Gdyby nie gonitwa po
stoiskach dziecięcych to udałoby mi się mieć 3 książki z mojej listy +
autografy autorów. Ze wszystkimi się minęłam, a Marek Kamiński wyszedł
dosłownie nas minąwszy - pojechał na kolejne spotkanie i zabrali wszystkie
swoje książki. Trzeba było podejść od razu, ale nie, ja musiałam biegać za
Dobble :)
Kydryńskiego udało
mi się kupić w ostatniej chwili, o mały włos i byłby autograf, ale znowu
dzieliły mnie z autorem minuty.
Do Martyny
Wojciechowskiej nie udało mi się dotrzeć również, mimo, że "podobno
jeszcze gdzieś jest".
Innych autorów z
mojej list nie było na targach, a ich książek nie miałam nawet czasu szukać.
Mimo to, to był
baaaaaaardzo miły czas.
...I mimo tłumów jak
na papieżu ;)
ps.
Widzieliśmy sporo
osób znanych z TV:
państwa Lisowskich
pana Cejrowskiego
pana Kalisza :)
pana M. Morana
oraz panią J.
Jabłczyńską (w kolejce w WC hehe :D)
piątek, 28 października 2016
II miejsce
II miejsce !
Dumna ja!
Przypadkiem
widziałam rozdanie nagród, niestety nikt mnie nie poinformował, że mogę sobie
przyjść na cały konkurs i nie słyszałam jak Ksawery opowiadał wszystkim swoje
jesienne opowiadanie, ale udało się nagrać wręczanie nagród i odczytanie wyników!
Emocje sięgnęły
zenitu! :)
Brawo synku!
braaaawwwo!!!!
:):):):)
środa, 26 października 2016
Tak zwana grypa jelitowa....
Moje dzieci nigdy nie przestaną chorować, my również, a
wzmacnianie odporności to ściema.
Jak pierwszy rok Ksawka przedszkola chorowaliśmy wszyscy
non-stop, to słyszałam:
Zobaczysz, Leo się teraz wychoruje to w przedszkolu nie będzie
chorował...
Bullshit.
Póki co był może 2 tygodnie, jutro ma pasowanie na
przedszkolaka, od 5:00 rano wymiotuje, a o 18:00 miał gorączkę prawie 40
stopni.
Tym razem Ksawek przywlókł syfa ze szkoły.
W czwartek po szkole mówił, że go boli brzuch, a potem zaczął
rzygać.
I tak całą noc.
A ja potem miałam kilka dni prania, sprzątania, wietrzenia itd.
W nocy z niedzieli na poniedziałek rzygać zaczęłam ja i rzygałam
do 11:00, od 15:00 rzygał Tata, a dziś od 5:00 Leo.
A pan dyrektor w szkole mojego syna nadal uważa, że dzieci nie
muszą mieć mydła w łazience, bo większość polaków nie myje rąk po wyjściu z kibla i jakoś żyją.
Tak! Dyrektor szkoły!
SZLAG MNIE TRAFIA!
Wczorajszy dzień wyjęty z życiorysu. Kompletnie.
Ostatni raz wymiotowałam ponad 10 lat temu.
Bolało mnie wszystko i nie miałam siły przejść z pokoju do
kuchni (czyli jakieś 2 metry).
Dzieci się ogarniały wczoraj same. Dobrze, że tata zdążył
jeszcze "przed" odebrać dzieci ze szkoły i przedszkola, a potem już
leżeliśmy w bezruchu razem.
Masakra, na prawdę, koszmar....
niedziela, 23 października 2016
sobota, 22 października 2016
Kolejny nagły wirus?
W tym tygodniu postanowiłam obu chłopców rzucić już na (prawie)
pełny etat i Leo zaraz po 3 tygodniowej przerwie poszedł na 7 godzin i pierwszy
raz na leżakowanie, a Starszaka na świetlice.
Tak sobie pomyślałam
- o ja!! będę sama dla siebie przez tyle godzin! ile rzeczy zrobię i nadrobię!
I tak - w
poniedziałek Leo zaczął rano kaszleć, więc pobiegłam z nim do czwartej
kontroli.
Po lekarzu
pojechaliśmy z mamą kolegi Ksawka na zakupy szkolne na ślubowanie.
We wtorek -
przygotowania do ślubowania - prasowanie, wycinanie, pieczenie, potem w szkole
3 godziny układania sali, ozdabianie sali, mycie itp.
W środę -
ślubowanie, emocje od rana, potem sprzątanie sali, potem Gość w domu (babcia).
W czwartek odebrałam
Ksawka i po przyjściu do domu powiedział, że boli go brzuch i ...rzygał i
rzygał do rana dnia następnego.
Tak więc w piątek
znowu lekarza, tym razem ze starszakiem.
Wg pani dr to wirus,
bo ponoć inne dzieci z naszego bloku ten wirus mają, ale... ale....
przypomniało mi się dziś, że w czwartek jak odbierałam Ksawka, to pił on dziwną
wodę nalaną do butelki po Kubusiu przecierowym. Butelka nie była umyta a wlana
woda lekko zabarwiona tymi resztkami i Ksawery mówi, że jak się komuś kończy
picie to pani mu tak nalewa (?!!). Nie wnikałam jednak, ale teraz myślę, skąd
ta woda była, bo jak szorowałam wszystko na ślubowanie to widziałam jak chłopcy
wchodzili do toalety i właśnie do butelek po napojach wlewali wodę z ...kranu.
Zwróciłam im wtedy uwagę, ale powiedzieli, że oni tak zawsze robią.
Hmmmmmmmmmmmm...........
Na szczęście wymioty
skończyły się po 1 dobie, był osłabiony, ale wraca do sił, tylko apetytu nie
ma.
Z jednej strony,
wolałabym, żeby to faktycznie nie był wirus, bo uchroni to Leonia przed nim, a
Leo też ma pasowanie na przedszkolaka - w tą środę.
Z drugiej strony jak
pomyślę, że w szkole trują dzieci to sama nie wiem.
No nic, zobaczymy co
mi powie wychowawczyni Ksawusia.
czwartek, 20 października 2016
Witamina D
Jak bardzo jest
ważna w życiu każdego człowieka - małego czy dużego, młodego czy starszego, kobiety
czy mężczyzny - dowiadujemy się ostatnio sporo.
Poniższe zestawienie
dawek dziennych to absolutne minimum.
U nas wygląda to
tak:
Leo / 800 jednostek
dziennie
Ksawery / 1000
jednostek dziennie
Ja i Tata / 2000
jednostek dziennie każdy
Ślubowanie
Wczoraj odbyło się w
szkole uroczyste ŚLUBOWANIE klas pierwszych.
Bardzo dużo emocji,
Ksawery pięknie powiedział swoją kwestię - czysto, głośno i wyraźnie, pięknie!
Nasze dekoracje
pięknie się prezentowały na sali :) a mini przyjęcie, które zorganizowałyśmy z
mamą Tomka i z mamą Alana było na prawdę bardzo ładne i sympatyczne.
Dzieci (i
nauczyciele) mieli porządną "wyżerkę", a wielka blacha (kupiona
specjalnie na tą okazję), mojego ciasta zeszła w całości :):)
Po części oficjalnej
pani wzięła dzieci do sali zabaw - takiej szkolnej sali przerobionej na
"miękką" salę do wyładowania nadwyżek energii. Kosmos co się tam
działo :D
Tak na zupełnym
marginesie - sporo rodziców jednak szybko uciekło, a jedna mama (HIT)
pozbierała ciasta do plastikowego pojemniczka i ponoć powiedziała, że w pracy z
koleżankami będą miały co jeść i ..wyszła... i nie była to jedna z mam, które
piekły ciasta na ten dzień, ani mama, która włożyła jakąkolwiek pracę, aby chociaż
pomóc w przygotowaniu tego dnia naszym dzieciom.
Produkcja aniołów rozpoczęta
W tym roku produkcja
aniołów z masy solnej rozpoczęła się jeszcze we wrześniu.
Teraz leżą i czekają
na malowanie i zdobienia.
Pod koniec listopada
będę prowadziła w klasie Ksawka zajęcia z robienia ozdób z masy solnej :) -
wszystkie nasze rękodzieła będą potem sprzedawane na szkolnym kiermaszu
świątecznym.
poniedziałek, 17 października 2016
Szlaczki i ślubowanie
Ręka Starszaka jest
już prawie zdrowa. Szynę zakładamy tylko do szkoły.
Prawa ręka stała się
bardzo sprawna. Starszak odmawia używania lewej.
Nadrabiamy
zaległości szlaczkowo - literkowe.
Zaczął Starszak
uczyć się pisać piórem. Pani kazała.
W środę ŚLUBOWANIE w
szkole.
Ja razem z mamą
kolegi z przedszkola i teraz szkoły - wycinamy dekoracje, robimy zakupy,
pieczemy ciasta, układamy stoły itp.
Leo ma katar od 3,5
tygodnia, od tego też czasu nie chodzi do przedszkola bo naprzemiennie kaszle i
smarka.
Dziś już miał
przygotowane ubranko, już było postanowienie, że od dziś chłopcy zostają do
14:00 jeden na świetlicy pierwszy raz, drugi na spaniu pierwszy raz.
No i Leo zaczął
kaszleć.
Nie poszedł znowu do
przedszkola, byliśmy u naszej lekarki i okazało się, że leczenie z ostatniego
tygodnia było bezsensowne i na odczepnego takie wyrzucanie kasy w błoto żeby
tylko coś przepisać. Extra.
Najważniejsze, że
jest czysty osłuchowo a "co ma być to będzie".
Jutro przedszkole i
świetlica, a mama przygotowuje sale na środową uroczystość.
niedziela, 9 października 2016
Niewybrednie.
Dialogi z serii
niewybrednych:
Spacer. Ja i Leo,
Starszak w szkole,
Idzie pani z beaglem.
Leo:
Mamusia, ziobać,
piesiek taki jak Nunek!
Ja:
Tak Misiu, podobny,
tylko troszkę większy, ale kolorki ma takie same.
Leo:
I kulki na dupćie ma takie same!
(w sensie - jądra
;D)
Spacer po osiedlu
obok.
Mijamy rzeźbę. W
sumie to mijaliśmy ją setki razy.
Nigdy nie
zastanawiałam się co to.
Za to Leoś popatrzył
ostatnio i krzyczy:
Mamo!!! ciiićki!!!
Takiej interpretacji
nie znalazłam nigdzie.
Ludzie mówią i
piszą, że to wielki groszek, broń, korona drzewa, głowy...
ale cycków nikt nie
wymyślił :)
Po obiedzie.
Ksawery: ale się najadłem do syta!
Leonek: co to jest SYT?
poniedziałek, 3 października 2016
Jesienne nadrabianie. Różności.
Trójka Klasowa
Na początku września
stałam się przewodniczącą komitetu rodzicielskiego w trójce klasowej w szkole u
Starszaka :)
Na razie jest ok,
dzień chłopaka za nami, przed nami Dzień Nauczyciela i są już lekkie spięcia i
skrajnie różne zdania, zarówno w przedszkolu Leo jak i w szkole starszaka.
Ludzi mocno ponosi, a
ja nie uważam, żeby zawód nauczyciela, na tyle odstawał od innych zawodów, żeby
w każdym roku obdarowywać nauczycieli drogimi prezentami, bez przesady!
***
Jesienne infekcje
Najpierw złamanie
ręki i tydzień przerwy w szkole, przerwa od zajęć pozalekcyjnych, teraz znowu
tydzień w domu, bo obaj chłopcy mają infekcję, a ja razem z nimi.
Powoli wychodzimy na
prostą, ale dopiero dziś ze względu na pogodę wyszliśmy na spacer. Tak to
kisimy w domu i uwierzcie, którzy nie mają dzieci - to nie slogan, idzie
oszaleć!
Tydzień temu
przepadły nam urodziny koleżanki z grupy Leosia, w tą niedzielę wybieramy się
na urodziny kolegi Ksawusia z przedszkola, oby się udało!
***
Kontrola nr 2
We wtorek 27.09
pojechałam z Ksawerym na drugą kontrolę do przychodni szpitalnej.
Przyjechaliśmy na
tyle wcześnie, że byliśmy pierwsi:)
Szybciutko to szło.
Zanim wróciliśmy z RTG z I piętra, to już z 30 osobowej kolejki nikogo nie było
:D
Pani dr - wyglądała
jakby przeszła na emeryturę ze 20 lat temu :) była mega niemiła, oschła i
wyniosła. Najpierw gadała coś cichaczem do pielęgniarki, a potem kazała się
Ksawusiowi położyć, bo drut będzie wyciągać.
Mnie zmroziło.
Mówię, że mąż mi przekazał, że to ma być dopiero w październiku i że w
znieczuleniu miejscowym, a ona na to, że dziś i bez znieczulenia, bo to za dużo
roboty i bardziej boli ukłucie niż samo wyciąganie druta. No i Mu harat! i
wyciągnęła.
Mnie się zrobiło
słabo, musiałam sobie usiąść, rozebrać się do t-shirta i na prawdę byłam bliska
omdlenia. OCHYDA!
Ksawek tylko raz
kwiknął, więc jak na Niego to sukces.
Po tej części
zabiegu, Pani dr sciągneła szynkę z ręki Starszaka, wyciągnęła spod leżanki
piłę tarczową i .... harat - kolejny raz, ucieła szynę gipsową, tak, żeby nie
blokowała już stawu łokciowego.
Po tych przeżyciach,
poszliśmy na czekoladę :)
Kolejna kontrola z
wyciągnięciem druta nr 2 już za 3 dni. Grrr
T-mobile
Tu może kiedyś wrócę
do tematu.
W skrócie, myślałam,
że w naszym kraju nie ma większego syfu od Orange.
Jest i to jest
T-Mobile...
Straciłam kasę,
nerwy, czas, a teraz biegam i sama odkręcam to, co schrzanili pracownicy T-mobile narażając mnie np. na karę
za zerwanie umowy w Orange po wypowiedzeniu u nich mojej umowy bez mojej zgody.
Do tego cała masa
innych absurdalnych i skandalicznych błędów pracowników - szok!
Jestem w trakcie
pisania skargi, wczoraj wypowiedziałam im umowę.
***
Samodzielne
zasypianie
U naszego starszego
syna wraz ze szkołą pojawiła się odwaga zasypiania samemu bez trzymania za rękę
lub bliskiej obecności rodzica.
Co prawda po bajce
czytanej codziennie na dobranoc, przy zapalonej lampce przy łóżku, ale to i tak
bardzo ułatwia nam rodzicom życie i jednak wydłuża wieczory.
***
Ząb
Nie wiem czy o tym
wspominałam, ale nasz Starszak nie ma jeszcze zębów stałych. Generalnie
niejadki ponoć tak mają.
Po konsultacjach ze
stomatologiem mieliśmy czekać do 7 urodzin i potem ewentualnie rtg panorama i
decyzja co dalej.
Dzisiaj ot tak,
stwierdziłam, że sprawdzę te Jego ząbki, a tu tadam! ruszają się! :) no proszę!
matczyna intuicja :P
***
Neofobia żywieniowa
przypadkiem
widziałam reportaż o terapeutce, która zajmuje się tym tematem dogłębnie. Temat
nowy, świeży, bagatelizowany i wyśmiewany przez lekarzy w przychodniach.
***
Ludki z kasztanów
Pewnego dnia po
szkole i przedszkolu, z:
torbą moją (wielką,
pełnych wszystkich przydatnych rzeczy typu chusteczki, żele antybakteryjne,
kurteczki w razie "w", picia dla obu, bułeczek z posypką itd.)
tornistrem,
2 reklamówkami
zakupów,
2 badylami ukrytymi
dzień wcześniej przez Ksawka w przyblokowych zaroślach
poszliśmy na osiedle "za tory",
kawał drogi, szukając kasztanów.
Znaleźliśmy i Ja
tymi kijami pozrzucałam całą wielką siatę pięknych świeżych kasztanów, więc doszła
mi ona do dźwigania w drodze powrotnej.
Oczywiście w drodze
powrotnej jak zawsze Leoś "juś męciłem się" i "nie mogę iść, "weś
mnie na ląćki").
Mniej więcej wygląda to tak, chociaż to było akurat z innego
powrotu z przedszkola :)
Przy późniejszej
próbie robienia ludków, chłopcy wytrzymali ok 5 min, Ksawery może 8 min, a
potem ja sama te ludki robiłam....
A to długonose potwory Ksawka:
Klockoland - urodziny kolegi z przedszkola
Cudne spotkanie
bandy z przedszkola :)
Większość Gości z
naszych urodzin w domu.
GENIALNE miejsce dla
naszego Starszaka-konstruktora.
Młody zaczyna mieć
coraz większą smykałkę do elektroniki i nadal uwielbia tworzyć coś z niczego.
Takie miejsca są
wprost wymarzone dla Niego.
Razem z Tomkiem dziś
budowali wg instrukcji w laptopie elektroniczną PLUJĄCĄ LAMĘ (Lego technics) i
Ksawuś pierwszy odgadł zagadkę jakie zwierze będą budować.
Jak już wszystkie
drużyny skończyły swoje modele robotów, był konkurs celnego strzelania plującą
lamą - super zabawa no i Ksawery ma na prawdę niezłe oko.
Musimy się tam
wybrać rodzinnie.
Cieszę się, że Smyk
ma takich fajnych kolegów.
Mamy też są fajne na
szczęście. Mnie co prawda dziś nie było, bo chwilowo nie mam głosu (zapalenie
ktrani i tchawicy), ale dostałam potem smska, że jesteśmy umówione na mamusiowo-
babską imprezkę.Fajnie :)
poniedziałek, 26 września 2016
Rysowania nie ma końca
Od kilku dni Leo w
zasadzie rysuje cały dzień (znowu przeziębiony).
Wykolorował już
wszystkie kolorowanki, które kupowałam jeszcze dawno temu Ksawkowi, który jak
wiadomo nie znosi kolorować do dziś.
Oto Leośkowe prace:
Subskrybuj:
Posty (Atom)