Moja lista blogów

niedziela, 30 września 2012

Prace ręczne



Nasze wspólne, pamiątki-wakacyjne – tu akurat dla Cioci Ani i wujka Leszka, których wczoraj odwiedziliśmy:




A to Mamy, w końcu po blisko chyba 2 miesiącach uznaję pracę za zakończoną:





Dziś chcieliśmy zrobić Ksawkowi przyjemność, pojechaliśmy do Muzeum Lotnictwa.
Ja - …średnio zainteresowana, Tata – jakby mógł został by tam na kilka dni (odezwały się stare pasje i zainteresowania), a Młody…miał wszystko totalnie w nosie i cały ranek dopytywał się „kiedy pojedziemy do samolotów?” tak potem zobaczył jeden i to Mu wystarczyło. Zapytał tylko czy na terenie ekspozycji plenerowej może kopać trawę, usłyszał, że NIE! I włączył syrenę. Na sygnale więc wracaliśmy do wyjścia w tempie przyspieszonym. Tata aktywował funkcję zbulwersowania, gdyż myślał, że przynajmniej z synem „se” pogada o migach i takich tam, a tu klops…
Zdjęcia byle jakie, jutro.





piątek, 28 września 2012

Długi dzień długi post



Dziś nie wiem od czego zacząć.
Młody ciskał tekstami jak burza piorunami.
Zaczął przy śniadaniu. Pierwszy raz w życiu dostał kromkę z nutellą. Alergik. Na orzechy Mu nic nie wyszło, ale mleko w proszku jest niebezpieczne.
Były już 2 próby, zero wysypek i innych więc dziś dostał kromkę cieniutko posmarowaną nutellą. Młody siada, patrzy na kromkę i mówi:
Hmm zjem tloskę gówna…
Opad szczeny 1, opad szczeny 2.

No i dziś był dzień nowego słowa. Słownik mojego słodkiego synka wzbogacił się o słowo GÓWNO. Tak więc zamiast kupy, zrobił GÓWNO, skakał po GÓWNIE itd…

Dziś caaały dzień byliśmy tylko JA i ON.
Nie dość, że piątek, nie dość, że po wczorajszym to czułam się jakby to był piątek do kwadratu, to jeszcze Tata musiał oblać ostatni dzień w pracy.
Na szczęście dziś był korzystniejszy biometr. Smyk był do ogólnego zniesienia.
Jadł przyzwoicie (poza barszczem czerwonym, przy którym znowu otrzepywało Go i zbierało na wymioty). Zrobił kupę (po małym szantażu, ale szantaż był mniejszy niż zazwyczaj więc zaliczam go na plus), poszedł się kąpać bez codziennej histerii i kopania w brodzik, teraz zasypia…

Rano poszliśmy na plac zabaw. Bez rowerka. Nie odpuścił…no i tak mnie dręczył o ten rower, że popołudniu zostawiłam pranie, gary, odkurzanie, oblekanie pościeli i poszliśmy…
Na Skwerek, jak zwykle. No i przy skwerku oczywiście wiadukt. Dziś było romantycznie, po jednej stronie piękny zachód słońca, po drugiej księżyc :)


Podczas spaceru zbieraliśmy kasztany, Młody się schylił, jakoś nie bardzo zajarzył, że kasztan po którego się schyla leży w dość sporym dole no i stracił równowagę i padł twarzą w dół. Dobrze, że miał kask! :)
Kask okazał się przydatny, również wtedy, gdy Ksawek postanowił naśladować mądrą Mamusię i rzucił wielkim gnatem w celu strącenia kasztanów. Dziękujemy ci kasku!
Chyba zamiast czapki czy czegoś będę Smykowi zakładać kask.

Podczas powrotu, Ksawek jechał i śpiewał w niebogłosy: tyyyyyylko biedloooonka, nie ma ooogoooooonka! I tak w kółko…ludzie mieli ubaw, w sumie ja też :)


Wchodząc do domu, Smyk jak zwykle wskoczył pierwszy do mieszkania i chciał mi trzasnąć drzwiami w twarz, ja z rowerkiem, światło zgasło, zawartość plecaka wysypała się podczas szukania kluczy (podjęłam decyzje, że dopóki Młody uprawia dziki freestyle na jednośladzie rezygnuję z torebek), wściekła więc syknęłam:
„Puknij się w głowę! „
A Ksawek: …”yyy, ale mam kask!”


Jemy kolację. Ksawek wcina rybę.
K: Mamo, jakie ja mam (h)oczka?
Ja: niebieskie
Ksawek: nieee, białe!


Spacerek nr 1.
K. pkazując na zdemolowaną starą budkę-kiosk:
Czi to jest rozdzielnia plądu?
Ja: nie, to jest kiosk
K: niee! To jest lozdzielnia!
Ja: nie! To jest kiosk!
K: ciemu..?
Ja: ..bo to jest kiosk!
(można zwariować, co;)?)


A propos znanego mamom pytaniu „ciemu?”
Dziś ciągle co chwile cały czas ani jednej sekundy bez gadającej buzi Ksawka z zadawanym co sekunde pytaniem ciemu?
A że ja od paru dni cierpię na permanentny ból głowy (co mi się nie zdarzało) mówię:
Ja: możesz przez chwile nie mówić?
K: do Ciebie cieba mówić
Ja: przez chwilę naprawdę można nie mówić nic i też będzie OK.!
K: a śpiewać moźna…?


Popołudniu, przed spacerkiem nr 2.
Ksawek: Czy Ty się już pomalowałaś? (zawsze mnie o to pyta rano)
Ja: Tak, no przecież rano się malowałam
K: to ciemu nie widać malowanki?
Ja: !>!@!#?? co to jest malowanka???
K: noo to co widać na buzi jak sobie pomalujeś…
(bez komentarza)

Ostatnio Ksawek mi kazał ściągnąć kolczyki w domu, bo „psiecieś nie idziemy na pacelek”


Mama obserwuje prace plastyczne Ksawuśka i pytam:
Ja: Co to?
K: Niebowi zlobiłem hoćka (chmurce/niebu zrobiłem oczka)


Śpiew.
Ksawek dużo ostatnio śpiewa.
Dziś dołączył cymbałki.
Sprzątam, a Ksawek „gra”:
(Zobaczył majonez) maaajonez, maaaajonez znalazłem go na plaziii!!!!”
Mamo teraz zaśpiewam Ci o Elmo!
(walenie w cymbałki), EEEEEEELMOOOOOO, ELMOOOOOOO!!!!
Teraz zaśpiewam Ci o  Piesku: PIEEEESEK PIEEEESEK! PIEEEESEK!
Itd. Itp.


 Reklamy. Apetizer chyba. W każdym razie jakiś miś. Ksawek do mnie:
zobać jak miś miga hoczkiem! (w sensie mrugnął oczkiem)



 *********



Po drodze scena sytuacyjna a propos życzliwości ludzkiej:
Idzie przed nami kobieta, ok. może 50-60 lat, podpierała się jedną kulą. Mijamy się, z na przeciwka jedzie też kobieta w podobnym wieku, na rowerze, mija tę o kulach i drze paszcze:
„PIZDA jedna! Środkiem lezie!”…

Kolejna scena:
(pra)babcia, z trzema wnuczkami, jedna ok. 8 lat, dwie jakieś mniejsze 3-4 lata, biegają, lataja, piszczą, bawią się. Babcia gada jak najęta z dwoma równie sędziwymi koleżankami. Dzieci się drą:
Baaaabciu, baaaabciu, idziemy do domu już?
Brak reakcji. No więc dzieci wzięły się za ręce, minęły 3 plotkary i przeszły przez ulice. Nagle jedzie radiowóz. Babcie – porusznie. Babcia właściwa tupie nogą, wygraża i drze się – natychmiast wracać tu! I do koleżanek: jezuu i jeszcze policja! Pozostałe logicznie jej podpowiadają – niechże teraz ich pani nie woła z powrotem! Policja pojechała, dzieci przebiegły z powrotem raz jeszcze no i starszej się porządnie dostało…babcia lepsza niż nianie z ukrytej kamery na TVNie.





czwartek, 27 września 2012

cd. dnia świra

Ksawek miał jeszcze 2 ataki histerii, a ja musiałam zmienić plany na popołudnie, bo mi odjęło wszystkie siły i chęci.

Gdy podczas już 5tego ataku wrzasku rwałam włosy z głowy i również się darłam podjechał pod okna radiowóz, jakieś 2 babeczki były w środku i coś notowały…ludzie święci, ja – Matka powalona wariatka – przez ułamki sekund myślałam, że mi przyjechali dziecko odebrać… Zastanawiałam się czy Ksawek chociaż im poda prawdziwy powód swoich dzikich wrzasków dzisiaj… Jezu, co za czasy! Moje dziecko nigdy nawet klapsa nie dostało, a ja o mało dziś nie padłam na zawał! Okazało się, że była eksmisja w klatce obok…Masakra jakaś.
Za dużo telewizji, za duuuużo…


Z zabawnych rzeczy – przy tej pogodzie dziś, przy halnym, niekorzystnym biometrze, moim dziecku – dostałam tak zwanej głupawki. Ale takiej, że nie mogłam dotrzeć na 3 piętro do naszej norki. Turlałam się ze śmiechu.
Pojechaliśmy na małe zakupy, dziś, bo jutro Tata się żegna z krótkotrwałymi znajomymi z przelotnej pracy, no i Ksawek gada, gada, zadaje pytania w stylu – gdzie żyją drzewa?, no i Tata po godzinie już dymił i buchał i coś Ksawek nie chciał wyjść z auta czy cuś i Tata mądrze rzucił pod nosem:
„A to cmoknij się w trąbkię” – i wiecie jak to jest – dzieci zawsze najlepiej zapamiętują to, co powinny najszybciej wymazać z pamięci ;) No i moje dziecię na wszystko od tego momentu odpowiada „cmoknij mnie w tląbke” Umarłam. :):):)


W Biedronce przy kasie.
Jeszcze przed nami jedna osoba, ale Ksawek krzyczy do Pani:
„Dzieńbobly!” i strzela swój uśmiech nr 5, babka hi hi ha ha, rzuca do Ksawka: „ale z Ciebie czarodziej!
 Ksawek: ciemu?
Pani: bo czarujesz dziewczyny swoim uśmiechem!
W końcu nasza kolej, pani kasuje, pip, pip…
Ksawek: Mamoooo, czi ja mogę palić papielosy?”…
No i uśmiech nr 5 i cały czar szlag trafił ;]



Po jednym z ataków Mama w kuchni łapie oddech, po kilku minutach Ksawek wbiega do kuchni:
„Chcę się pitulić!”
Przytulamy się. Po czym podchodzi do szafki, wyciąga mały ręcznik i jak gdyby nigdy nic mówi:
„Mamusiu, tamta smatka jest mokla, dam Ci suchą.” I powiesił na piekarniku…





Kiedyś:
Wywiad w TV, pan Raczek coś tam gada, Ksawek:
Maaamo, czi ten Pan jest w kościółku?
Ja: ?!? nie, dlaczego tak myślisz?
Ksawek: bo tam widzę IKS na ścianie! :D
(iks, krzyż – dla Ksawka to po prostu 2 skrzyżowane linie)


***

Powiedzonka:

Pac mamusiu, zwinąłem się w kuleckę!

Ale nieluz! (to od mamusi się nauczył) albo
Ale lipton! (tyż od mamusi)

Dziękuję za radość !

Komin czasu! (!##%%^???)

Godzinę temu, Ksawek widzi, że Mama klika, idzie do Taty i słyszę:
„Daj mi mój komputel, będę placował!”

Dzieci są jakieś inne…



Moje na pewno.
Po takim dniu jak dziś chcę wrócić do nałogu.
Hmm, a przecież to dopiero półmetek! Co będzie wieczorem…?
Wrócę do nałogu, a potem zabierze mnie karetka. Będzie osiedlowa sensacja, bo wyjdę ubrana na biało. Z rękami z tyłu.
Nie rozumiem swojego dziecka. Ja staram się zrozumiem, że można mieć zły nastrój, gorszy dzień… ale co, kiedy mój zły dzień spotka się z Jego gorszym dniem..?
Smyk darł się nad ranem już przez sen, obudził się 1,5 godziny wcześniej, z wielkim darciem paszczy, nie dał się dotknąć i wył.
Potem oczywiście dzień jak co dzień – chcę soczku, nie chcę soczku, chcę deserek (otworzyłam, przełożyłam do miseczki) nie chcę już deserku, herbatka za zimna, za ciepła, nie z tego kubka, z tamtego też nie, nie ten kolor słomki itd. Itp. Potem histeria nr 2 – bo składałam ubrania walające się po naszej mikro przestrzeni i Ksawek sobie ubzdurał, że na pewno się ubieram, a skoro się ubieram, przed chwilką dzwonił dziadziuś, że kupił Mu autka to…Dziecko stwierdziło, że zatem na pewno właśnie jedziemy do Krakowa do dziadka, a skoro Tata w pracy (przedostatni dzień, a potem czekamy na koniec świata jak na wybawienie), to zapewne busem a busy, autobusy i pojazdy wszelakie (poza naszym golfem) są straszne, mają zęby i połykają dzieci…
No i na nic zdały się tłumaczenia, że nigdzie nie jedziemy, a tym bardziej próba (kolejna) wyjaśnienia i przypomnienia, że autobusy nie gryzą.
Potem Mama w garach, gotuje obiad, który na 100% poleci w 90% do kibla, bo paniczowe podniebienie nie będzie usatysfakcjonowane, Smyk lepi z plasteliny (słupy ogłoszeniowe, ot, tak…), po godzinie widzę znudzenie, pytam czy koniec mówi, że tak. Więc Mama zbiera 1000 kawałeczków o średnicy milimetra (ulubiona zabawa plasteliną Smyka to kruszenie jej na okruszki), po czym Dziecko nagle dostaje szału nr 3, bo on chce lepić dalej. Histeria sięgnęła zenitu, więc musiałam wyprowadzić dziecko na wyciszenie. Stojąc, telepiąc się i drąc się nadal stal przede mną i twierdził rycząc, że on już nie ryczy…

Kiedy przytuliłam mojego Dziwoląga, i zapytałam o co tak naprawdę płacze, czy mu smutno, czy go coś boli? Dowiedziałam się, że przykro Mu z powodu soczku (?!!!??@$#@$@%), i że mnie kocha.
Ja też Go kocham nad życie, tylko chciałabym zrozumieć i mieć czasem trochę swojego dawnego życia…ech…






wtorek, 25 września 2012

Jajko mądrzejsze od kury



Mama bawi się ze Smykiem pluszowym pieskiem.
Mama: hau hau, dlaczego zapomniałeś o mnie wczoraj, tęskniłem!
Ksawek: yyy, Mamusiuuu, psiecieś pieski nie gadają!



Taką jesień uwielbiam!
 Ciepło, kolorowo! Słonecznie! Pięknie!
 

A to wieczorny spacer nordycki po lesie :) 


Z lupą od babci Krysi.






Ksawuś zapisany na zajęcia adaptacyjne do przedszkola. Za 2 tygodnie start...

sobota, 22 września 2012

Dociekliwy



Co to jest:

BZIK,

HOBBY,

CZAS,

MAPA,

APETYT,

Etc.

Nad morzem w restauracji Pan pyta: gdyby Państwo chcieli skorzystać z toalety...
a Ksawek – „co to znaczi <skozystać> mamuuusiu?”

 Przy okazji pytania o CZAS, dziś Smyk mądrze zauważył, że dni jakieś krótkie i noc szybko się robi, troszkę Mu się Bidokowi pomieszało, nie wie czy ma już spać po 18stej..no więc tlumaczę Mu, że teraz jest jesień..potem zima..i że coraz wcześniej będzie ciemno itd itp. na co Smyk skomentował:
"cyli noc przychodzi do dnia" no! właśnie!


Jest to też czas piosenek – ich powtarzania, próby nucenia, tańcowania , celowego dla żartu przekręcania słów :) 
np. „óóósemki, óóósemki!!! Znalazłem je na plazi!”

W rymowankach też pojawiają się żarciki np. chodzi mama koło drogi nie ma ręki ani nogi :)
Po jednej z piosenek fasolowych usłyszawszy: makaronić, popitrasić, pokucharzyć etc. westchnął i stwierdził „ ja tego nie rozmuje!” (czyli nie rozumiem)

Dziś usłyszał LOTTO (uwielbia tę gwiazdusię), a że kumulacja dziś, to i my dzisiaj solidarnie z resztą Polaków wpłaciliśmy swój udział i Ksawek podłapał temat, i cały dzień biegał i krzyczał:
„BĘDZIEMY BOGACI!”
Oby to była dobra wróżba.


 ***
Z zapomnianych historii przed wyjazdowych:
Kiedyś usłyszał od sąsiada, że w piwnicy są szczury i teraz codziennie mówi „chcę iść do ciulów!”:D … (bo Smyk lubi szczury, przynajmniej te z Jego książeczek;) )


Dziś zakupiliśmy super szczotkę z klepsydrą! czad-bajer! :) 


A to jeszcze z wczorajszego cieplusiego spacerku Mamusi z Ksawusiem:


czwartek, 20 września 2012

Pocztówki z wakacji

 1 DZIEŃ 
KOŁOBRZEG




2 DZIEŃ 
KOŁOBRZEG-GRZYBOWO




3 DZIEŃ
GRZYBOWO-rowerowo :) 
PORT Kołobrzeg
Kołobrzeg wieczorowo






4 DZIEŃ 
MIĘDZYZDROJE - DZIWNÓW
(zdjęcie w prawym górnym rogu-Ksawuś biegł za kotem i mówił "ja dogonim kotka i zapitam go dokąd idzie"







5 DZIEŃ
MIELNO - DOBRZYCA Ogrody Hortulus, wieczorny Kołobrzeg promenada






6 DZIEŃ 
KOŁOBRZEG - GRZYBOWO - DŹWIRZYNO - rowerowo
KOŁOBRZEG - dancingowo :) 
POŻEGNANIE MORZA I UCIECZKA PRZED ŁABĘDZIEM






7 DZIEŃ POWRÓT, 
KRÓTKIE NOCNE ZWIEDZANIE WROCŁAWIA