Moja lista blogów

niedziela, 23 grudnia 2012

Wesołych Świąt!





***



…a tutaj trochę Mama się znowu wepcha na Ksawkowego bloga ze swoimi bambetlami :)
W tym roku mało, tak wyszło, siła wyższa.





Gwoździki




Ksawuś pięknie pomaga Mamie w przedświątecznych przygotowaniach. Bardzo sprawnie szło Mu w tym roku wbijanie do pomarańczy „gwoździków” :)

 

wtorek, 18 grudnia 2012

Tłuszcz się skończył!



Mama usiłuje drukować kolorowanki z netu dla Smyka.
Nie da się.
Ksawek zasmucony:
O nie! Tłuść się skończił!

:D

niedziela, 16 grudnia 2012

Niedziela z Dziadziusiem



Smyk zachwycony, Dziadziuś dziś Go odwiedził. Mimo koszmarnej pogody – ciapa, plucha, mokro, błoto, kałuże, topniejący śnieg – zaliczyliśmy spacerek, na którym Ksawek ciupał w piłę z Dziadziusiem.
Smyk tak bardzo potrzebuje ciągłej uwagi, że jak już „dorwie ofiarę” to nie da żyć :)
Więc dziś ja i Tata nic nie mogliśmy przy Smyku zrobić – Dziadziuś ubierał, przebierał, wysadzał, karmił, poił, bawił się itd. :)
Pod koniec wizyty Ksawek oznajmił:
K: świetnie się bawiłem z Dziadziusiem,wiesz!
Ja: taaak, Dziadziuś Cię chyba bardzo kocha, co?
K: taaak!...yyy, tylko dzisiaj nic dla mnie nie miał! <rotfl>




piątek, 14 grudnia 2012

Zaległe krakowskie spacery



Dziś doceniam spacery bulwarami. Kiedyś mi bokiem wychodziły, aż trudno w to uwierzyć.
Dziś chodzimy tam z Ksawkiem, dziadziusiem i Nunkiem.


Permanentne odśnieżanie – Ksawek służba porządkowa:



 
Rękawiczka – przewrócił się Smyk na rączkę, nagłe uczucie chłodu zaskoczyło Go, zezłościł się, a że Jego rękawiczki zostały w aucie i pojechały z Tatą, to musiał się zadowolić moją :) Heyah!


Ile można nie jeść?



Bilans żywieniowy mojego dziecka na dzień dzisiejszy:
8:30 mleko
10:00 kilka łyków herbaty
Jest godz. 16:20, Matka postanowiła być konsekwentna, więc Smyk nie dostanie znowu ulubionego popołudniowego mleka pitego podczas oglądania MINIMINI.
Z zaproponowanych 3 posiłków od ostatniego nie skorzystał i nie tknął żadnego.
Twierdzi, że nie jest głodny. Mało tego, ryczy od rana i ciągle jęczy i pyta „po cio musiem jeść?”
Następna wizyta u psychologa 3 stycznia. Ja zwariuję…do tego piątek, zepsute auto i jeszcze oczywiście Tata przyjdzie później.
Kiepsko się gwiazda spisuje...

Spadająca Gwiazda



Coś przedziwnego, wielkiego, spektakularnego i nierealnego wydarzyło się wczoraj na niebie.
Wracaliśmy z Krakowa i nagle, tuż przed nami, błysk, światło, złota krecha – bach!
Oboje z Tatą zaniemówiliśmy, a potem nie mogliśmy uwierzyć w to, co zobaczyliśmy.
Widziałam nie raz spadające gwiazdy, deszcze meteorów, ale w porównaniu z tym czymś wczoraj to wszystko było absolutnie nie ciekawe.
Biorę to za dobry omen, może jakąś dobrą wróżbę :)
Ciekawe też, czy jeszcze ktoś to widział, czy może przypadła nam główna nagroda.


PS. Właśnie Tata napisał, że nasze auto znowu się zepsuło. Niedługo wartość napraw będzie równa wartości auta. Ufam, że spadające gwiazdy są stworzone do realizacji marzeń z „wyższej półki”…:/

środa, 12 grudnia 2012

Boję się, przytul mnie



Dziś Smyk ciągle się bał czegoś. Przytulał się do mnie, ściskał, nie odstępował na krok.
Bał się pralki, która w ciemnej łazience świeci i wg Smyka „idzie do niego”, bał się oczka w kuchni, czyli zegara w piekarniku, bał się drzwi w swoim pokoju i wielu innych rzeczy, których już nie pamiętam.

Mamusia ostatnio zdecydowanie nie w formie, Ksawuś pierwszy raz widzi Mamę w takim stanie i nie będąc wdrażany w jakiekolwiek szczegóły wszystko i tak wie. Mój Kochany opiekun, pocieszyciel:* Przynosi mi witaminki, żebym się lepiej czuła, przytula, robi mi w swojej kuchni kawki, jest czuły, grzeczny i kochany. Nawet budzi się w nocy i woła „chcę do mamusi”. W dzień prosi: „weź mnie na łąćki”.
Nie wychodzi na spacery od kilku dni i godzi się z tym w bardzo piękny sposób. Zero buntu. Wczoraj pobiegliśmy z musu do sklepu, szybko, szybko, Smyk chciał się pobawić na śniegu, Mama pospieszała, trzymała za rękę, w końcu Smyk mówi: „chciałbym iść sam, nie za ląćkę, będę siedł obok” i faktycznie…wziął sobie sierotka jakiś kijek i całą trasę do sklepu odśnieżał mi drogę…a w sklepie przypomniał, że jeszcze marchewki przecież mieliśmy kupić. Złote dziecko.

Mam straszne wyrzuty sumienia, bo nie mam siły poświęcić Smykowi tyle czasu teraz ile bym chciała, a boli najbardziej to Jego zrozumienie, ta mądrość…chyba wolałabym, żeby wrzeszczał i się buntował…




Powiedzonka:
Podlizałem sobie buzię (w sensie oblizałem z lukru)
Coś nie halo z tą droździówką!
Mamo! Widź mnie! (popatrz na mnie)
Wilk kladnie nasze owce! (pewnie z bajki)
Czi ja wyglądam na gada? (j.w.)
Słodziejaszek – złodziejaszek :)



Zaległe zdjęcia:
fajności z lidla :)


 (książeczka 3+ i aż jestem zaskoczona jak bezproblemowo rozwiązuje Smyk trudne zadania logiczne:))


czwartek, 6 grudnia 2012

104



Przełomowe zakupy :)
Mama w końcu pomyślała, że skoro stopa Ksawka rośnie i rośnie i końca nie widać i kolejne nowe buty nr 26 są za małe, to może i ubranka warto kupować większe :)
I tak przeskoczyliśmy na rozmiar 104 mimo, że zmierzony wczoraj Smyk ma 96/97 cm wysokości czyli urósł znowu 1-2 cm przez ostatnie 3-4 miesiące (?)..
Mama ma lekkiego yyy… bzika…. na punkcie ubranek dla Ksawka. Nawet chyba jestem od tego uzależniona. Nie mogę się opamiętać i tylko faktycznie wysoka cena jest mnie w stanie wystopować. Chociaż, jeśli coś mi się bardzo bardzo bardzo spodoba, to i tak kupuję :)
Potem się sprzeda na allegro, najwyżej :)

Gdybym miała podliczyć wartość wszystkich łącznie prezentów dla Smyka z tego tygodnia to pewnie bym się załamała. Dlatego tego nie robię, bo załamać się nie mogę.
Jest Kochanym dzieciakiem - należy Mu się :*


poniedziałek, 3 grudnia 2012

Imieniny i jabłuszko



Zaczął się dla Smyka miesiąc pełen prezentów :)
Dziś imieniny, w czwartek św. Mikołaj, który zostawia dla Niego prezenty nie tylko w naszym domu, potem Aniołek, który zostawia prezenty pod wszystkimi choinkami, jakie Smyk zobaczy, potem urodziny…takiemu to dobrze :)
Prawda jest taka, że Smyk i tak jest rozpieszczany i dostaje prezenty czy jest okazja czy nie. Sam nawet mówi: ooo, znowu plezenty!”


Od poprzednich urodzin rozpoczął się Ksawkowy etap rozwoju mowy, od kilku niewyraźnych słów do bardzo bogatego, pstrokatego, ukwieconego, zabawnego świata słów, zdań, wyliczanek, piosenek, rymów, bajek, opowiadań, fantazji – nie zamykającej się buzi :D
Dziś słyszę z fotelika z tyłu:
„Mamoo, tak apropos….” coś tam coś tam…Lekki szok!

Kolejne zaskoczenie – poszliśmy na górkę, bo spadło troszkę śniegu, wzięliśmy nowo zakupione jabłuszko. Ksawek siadł i po prostu zjechał! Potem przodem tyłem, ha ha hi hi, w końcu mówi:
„Mamo, Ty mi nie pomagaj, ja wyjdę do góly sam” no i Mama stała na górze, a Smyk samoobsługowy zjeżdżał jak szalony.
Po pierwszym zjeździe krzyknął : „Aleeee ciaaad!”