Moja lista blogów

czwartek, 24 kwietnia 2014

Szpital



Tym razem Leoś :(
Zapalenie ucha, gardła, krtani, oskrzeli, być może zmiany w płucach (czekamy na opis RTG), zapalenie spojówek oraz jedna z odmian wirusa podobnego do rotawirusa czyli ostra biegunka i równie ostre wymioty plus gorączka 39,9 i odwodnienie.
Leoś jest calusieńki chory, od czubka głowy po paluszki u stóp. Bardzo jest biedny.
Walczymy już 3 dobę :(
Leo nie znosi tego dobrze:( Panicznie boi się fartuchów i leżenia.
Ciągle płacze...

czwartek, 17 kwietnia 2014

Koziołek Matołek






Czytamy. W kółko, od początku :)
Ileż ten Matołek miał przygód! I jakich straszliwych!!! :) 
 



W zasadzie to taki trochę w sumie horror dla dzieci. I horror dla rodzica dociekliwego dziecka. 

Muszę odpowiadać na tysiące pytań szczegółowych typu: dlaczego tylko w bajce da się komuś odciąć głowę? Jak to się nie da przyszyć tak na prawdę? A jak to i dlaczego? Dlaczego wszyscy w tej bajce chcą zjeść koziołka?
No właśnie, dlaczego:)...?
Są też elementy geograficzne i etnograficzne, są chińczycy, hindusi, afroamerykanie/murzyni i biali.
Ale druk i farba kiepskie, więc czasem wywołuje to konsternację u mojego Smyka.
Np. widzi coś takiego i pyta: 
a te dzieci mamo skąd są, że takie czerwone?


                                                                                                                    

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rysunki Ksawka



 Pan z pilotem ogląda TV






Rodzina - Tata, Mama, dziecko i pan, który chce ich ukraść!
(Leona nie ma, zamiast Leona jest ten pan „złodziej”)



A tu bajka napisana przez Smyka. Czasem czyta ją Leosiowi.
Pytam dlaczego takie małe literki – a Smyk do mnie:
No przecież trzeba literki pisać w tych małych kratkach, bo podpatrzyłem z drugiej strony kartki jak Ty napisałaś!






A propos jeszcze pana co kradnie – ostatnio jak wracaliśmy wieczorem, pod domem jakiś człowiek grzebał w koszu, a Ksawek: Mamo co ten pan robi?
Ja zmienia temat, a Ksawek:
Wiem! On szuka chłopaka do ukradnięcia, zaraz go przestraszę! I pobiegł do niego i krzyknął BUUU! I mówi – wystraszyłem go!

Ksawek słucha piosenki w swoim samsungu i mówi:
Mamo, ten pan tak śpiewa dziwnie jakby się zmęczył!
:)



Bieżące




 Wirusowe zapalenie spojówek

W poniedziałek rano Smyk zaczął się skarżyć, że ciągle widzi „za mgłą”. Mama zagląda w oko a tam! Nigdy czegoś takiego nie widziałam :/
Tak jakby się nos zatkał i cały katar szedł przez oko – wyciągałam, wyciągałam te gluty z oka a tam końca nie widać! Ogromne ilości tego wylewały się z oka.
Zadzwoniłam do naszej alergolog, która w zasadzie już się pakowała na urlop. Kazała mi od razu iść do lekarza pierwszego kontaktu lub do okulisty po antybiotyk. Ponieważ nie dodzwoniłam się do przychodni i nikt nie chciał nam specjalnie pomóc, musieliśmy czekać do wieczora i całe szczęście, że znamy się z tą naszą alergolog już tyle czasu i przyjęła nas o 20:00 prywatnie, po powrocie Taty z pracy. Diagnoza jak w tytule..Do tego katar, kaszel i gorączka.
Powiedziała, że mamy uważać na Leo i na siebie, ale trudno mówić o uważaniu, bo praktycznie ostatnio śpimy te kilka godzin nad ranem we czwórkę :/
Leo ma narazie mega katar, ja również.


Przeprowadzka

No właśnie, śpimy razem mimo, że w czwartek 10.04. przeprowadziłam Leośka do pokoju brata :) Małe przemeblowanie i braciszki są już razem. Leo w ogóle jakby rozumiał, bo od tego momentu woli się bawić w małym pokoju i siedzi tam non stop i strasznie się rządzi :)
My mieliśmy mieć więcej swobody wieczorami. Mówiąc swobody, mam na myśli choćby nie-szept, nie przyciemnione światło, nie włączony bezgłośnie tv. Póki co, od czwartku noce to masakra. Na pewno nie odczuliśmy przeprowadzki.



Papa i równowaga

Leo dziś wszystkim, nawet misiom, cały czas robił pięknie PAPA.
Mówi też MAMA, AM AM, TATA, DAJ. Wszytko jeszcze bardzo nieśmiało, z dużym niedowierzaniem :) A popołudniu, na środku pokoju, lekko asekurując się moją nogą, najpierw kucnął, potem powoli puszczając moją nogę wstawał o własnych siłach mięśni, wyprostował nogi i stał! Stał i stał! Dłużej niż zwykle, w sumie to tak z pół minuty i balansował przepięknie i widać było w tym J ego bezzębnym wciąż uśmiechu, że dumny z siebie jest, a ja też pękam z dumy, że mam takie fajnie, mądre, sprytne i ładne dzieci :)

Nadrabianie zaległości



Nazbierało się.
Przez 3 tygodnie marca Smyk siedział w domu i się regenerował. Było miło, ciepło i słonecznie.
Leo bryka na całego, chodzi przy sofie, zaliczył pierwsze husiu husiu, pierwszy zjazd na zjeżdżalni, kąpiel w dużej wannie z bratem (zakupione krzesełko kąpielowe mama sprzedaje na A, ponieważ Leo się nie zmieścił do niego), poznał też koleżankę/sąsiadkę o miesiąc od niego młodszą i zachowywał się dość pewnie siebie, może nawet zbyt natarczywie, bo koleżanka popłakiwała z przerażenia :)
Malutka dziewczynka wzbudziła też ogrom uczuć w Starszaku, który ciągle mówi, że ją kocha i nagle zaczął się bawić lalkami, które nazywa jej imieniem :)
Leo natomiast rozwija całą swoją motorykę i szlifuje charakterek. Wszyscy mówią, że po mamusi.
Nasz pierworodny to anioł był! Anioł do potęgi! Nic Mu nie przeszkadzało, dostosowywał się do każdych warunków jak mały kameleon.
Leoś natomiast nie lubi/nie znosi/nienawidzi:
a.      ubierania (ograniczam się w tej kwestii do minimum i np. chodzi brudny na spacery, żeby tylko Go nie przebierać)
b.     przewijanie (nie jeden raz uciekał z przyklejoną do zadka kupy a ja biegałam za nim myjąc Go w biegu)
c.      zabiegów pielęgnacyjnych typu smarowanie, wyciąganie glutów itd. – wiąże się to  z szarpaniem, szczypaniem, wyrywaniem włosów, kopaniem itp. Myślę, że gdyby w końcu wyszły Mu zęby, na które tak czekamy, pewnie dołączyłby do tego gryzienie
d.     spóźnionych nawet o 5 min posiłków lub pór spania,
e.     zakładania śliniaka,
f.       ograniczania wolności w postaci zapinania pasów w foteliku, krzesełku, wózku itd.
g.      wkładania do auta,
h.     zakupów dłuższych niż 15-20 min (śmialiśmy wybrać się do Ikei w miniony weekend i Leo w zasadzie cały czas jęczał lub marudził, dla przykładu z Ksawerym jeździliśmy non stop i potrafił siedzieć w wózku 3 godziny i był szczęśliwy).
i.        wyjazdów i zmiany miejsca (W Rabce szalał, w nocy w ogóle nie chciał spać dopóki nie wzięliśmy go do siebie do łóżka)
j.        zakazów typu nunu – jak tylko faktycznie zostanie odcięty od źródła swojego zainteresowania – gniazdko, kabel, kuchnia itd. po prostu się drze.

Mogłabym wymieniać i wymieniać.
Do tego Leo musi być blisko mnie. Na tyle blisko, że w zasadzie permanentnie stoi przy mojej nodze i szarpie mnie za nogawki lub stoi po prostu przyklejony do mojej nogi, a ja np. gotuję.

Jest też strasznym całuśnikiem i uwielbia szeroko otwartą paszczą „całować” mnie, Tatę, brata, prosto w usta, z kapiącą śliną. Całuje też obrazki w książkach, rysunki na poduszkach, i nie można Go oderwać od pieluch! Jak tylko są nowe pieluchy, a na opakowaniu prawie zawsze jakieś dzidzi, to Leo cały czas robi tuli tuli i buzi buzi :)

Uwielbia pieski. Często człapie do pokoju brata, staje pod kalendarzem z pieskami i drze się jak papuga, dopóki ktoś nie przyjdzie i nie podniesie go do tych piesków :) Potem trzeba pokazywać oko oko, ucho ucho, nosek, nosek i dyszeć jak piesek, a Leo wariuje ze szczęścia :)




R
Starszak na tyle wyrobił sobie wymowę R, że klasycznie wstawia tę literę tam, gdzie powinno być L, czyli:
REON / Leon
RODÓWKA / Lodówka
DAREKO / Daleko
MREKO / Mleko
DRACZEGO / Dlaczego




Laryngolog
(31.03)

W końcu mieliśmy długo wyczekiwaną wizytę u znanego laryngologa dziecięcego Baaardzo sympatyczny, przystojny i miły pan doktor, ale poza tym, że taki fajny ;) to ma mnóstwo sprzętu, którym dokładnie przebadał uszy, nos i gardło Smyka – zresztą widzieliśmy wnętrze Ksawka na wielkim ekranie. Widzieliśmy trzeci migdał, który okazał się bardzo malutki, pęknięte naczynko, z którego ostatnio często leci Smykowi krew z noska, uszy w środku i w ogóle wypas :)
Anatomia mojego syna w tym obrębie zadowoliła pana doktora, który stwierdził, że życzyłby sobie więcej takich dzieci z takim stanem paszczy i okolic i że nie trzeba się póki co niczym przejmować. Dodał nam jedne kropelki i zapisał szczepionkę, ale donosową. Zaczynamy za 3 tygodnie (co już się zmieniło, ale o tym w kolejnym bieżącym poście).






Rabka-Zdrój 
(6-7.04.12)
Nareszcie udało nam się wyjechać do Rabki. Bardzo ją lubimy. W związku z tym Starszak został dodatkowo przetrzymany w domu tydzień, żeby zmniejszyć ryzyka zachorowania.
Sam wypadł był super. Park Zdrojowy jest piękny po modernizacji. Mimo wcale nie jakiejś wymarzonej pogody było miło pospacerować. Tężnie też zaliczone dwukrotnie. Każdy potrzebuje takiej zmiany miejsca i klimatu, choćby w wersji mikro.
Dzieci zadowolone, to najważniejsze.
My może trochę zmęczeni dziećmi :) ale co zrobić. Do tego zawiodła nas nasza sprawdzona miejscówka i z powodu niesamowitego brudu (miejsce przyjazne dzieciom – z teoretycznie wieloma certyfikatami). Właścicielka chyba najzwyczajniej w świecie się obija ma maxa myśląc, że jak ma już stałych klientów to czy syf czy nie to i tak zarobi. Chyba się myli, nie te czasy. My już na 100% nikomu tego obiektu nie polecimy.
Ja na dzień dobry sprzątałam i myłam całą kuchnię – szafki, stoły, mikrofale, krzesełko. Wszystko się lepiło, a zlew i suszarka na naczynia – obrzydliwe! Fuuj!
Wobec tego ciężko było się zrelaksować. Pokój zabaw brudny, pełen sierści psa właścicielki, nie odkurzany, nie sprzątany, zabawki stare, połamane, z kilkuletnim brudem.
Do tego nie włączono nam ogrzewania. Pani nam dała farelkę, w drewnianym domu :/ i zamiast kołdry koc. Rozczarowanie na całej linii, także niestety, mimo ogromnego sentymentu podziękujemy już tej pani.





poniedziałek, 14 kwietnia 2014

5 dni



 Tym razem tyle wytrzymał Starszak w przedszkolu bez chorowania.
Tak, znowu jest chory!
W sobotę w nocy wstał z krzykiem, że Go bolą uszy, rano płakał, że boli Go gardło, potem zalał Go katar, pomęczył kaszel i chrypa i wieczorem w niedziele dostał gorączki 38,4 stopni...
Faktycznie, przedszkole wiele Mu daje, a najwięcej gorączek, chorób i alergii dodatkowych.
Nie wiem o co chodzi z tym cholernym przedszkolem, ale nie dość, że wszystkie dzieci zdrowe On znowu chory, to jeszcze od razu dostał wysypek i jeszcze robi za przeproszeniem pianę zamiast kupy, co Mu się nigdy nie zdarzyło i zastanawiam się – co tu jest grane???
Ufam, że panie, które dla Niego gotują na prawdę wiedzą co robią i są w pełni świadome (mam z nimi stały kontakt), więc gdzie leży problem? Czy np. w tym, że jak Smyk nie chce nic jeść to jednak dadzą Mu tego naleśnika w składzie z mlekiem, bo w sumie to przecież niewiele mleka? Czy nawalają Panie z grupy, które dają Mu nie to co miał przygotowane przez panie kucharki?
Szlag mnie trafia!
Oczywiście Leo też złapał mega katar i jeszcze zarazili mnie!
Noce znowu są wspaniałe i pięknie nieprzespane, jeden chyrla, drugi nie może oddychać przez katar i budzą się co chwilę.
Było miło, ale się skończyło.
Tata poszedł do pracy, my znowu sami siedzimy w domu. Nikt nas nie odwiedza, bo siejemy zarazę i my również uziemieni. Bombastycznie.

środa, 9 kwietnia 2014

Powrót do przedszkola. Kolejny.



Mama cierpi na kompletny brak czasu, co niektórym wydaje się dziwne.
Ostatnio usłyszałam od bliskiej osoby, że ja jako „siedząca” w domu nie robię przecież nic i dlaczego mam za to pobierać od państwa pieniążki. Oczywiście uwaga o tym padła z ust kogoś, kto nie ma dzieci i nie pracuje nigdzie na stałe , bo nie musi :)
Gdyby to nie była tak bliska osoba, kłóciłabym się, bo to jest do granic możliwości stereotypowe raniące mnie osobiście i bezpośrednio myślenie.
Czuję się 100 x bardziej zmęczona, niż po „normalnej” pracy, ale co ja będę się tłumaczyć. Kto ma dzieci to wie, jaka to ciężka praca.

Do sedna.
Smyk przetrzymany do końca poprzedniego tygodnia w domu, żeby zaliczyć jeszcze wyjazd do Rabki w weekend (zaliczony!), poszedł od poniedziałku do przedszkola. Pierwszy dzień – znowu jak we wrześniu – darcie, krzyki, płacz.
Na szczęście szybko się przystosował i już na drugi dzień odebrałam Go nieziemsko spoconego (nie pozwolił sobie zdjąć kurtki, było 22 stopnie, ale mama mówiła, żeby zapinał kurtkę...:P) bo gonił się i bawił z dziećmi, więc z tego powodu jestem baaaaardzo zadowolona, co nie znaczy, że co chwile nie patrzę na Niego podejrzliwe i nie sprawdzam Mu czoła. :P
Muszę przestać.


Leo wykańcza nas swoim marudzeniem i nadal nie ma ani jednego zęba!
Za to podczas łażenia za mną i ciągnięcia mnie za nogawki chyba powiedział dziś MAMA :)


Postaram się nadrobić zaległości, ale tak wiele rzeczy mi umyka bezpowrotnie :((((

środa, 2 kwietnia 2014

Buk



Ksawuś buduje wieże z drewnianych klocków. Ja w garach. Nie do końca widzę co porabia Smyk.
Ksawek: złamał mi się bóg/buk!
Ja:  ...yyyy...??! a wiesz co/kto to jest bóg? (lekko zszokowana pytaniem)
Ksawek: no wiem przecież! (śpiewa) siedzi sobie kukułka, na wysokim buku!
(chwila przerwy), oo! I fejsbuk, też jest buk

(uzupełnienie: wypowiadając pierwszą kwestię, Ksawuś siedział na jednej z wież z klocków)

:)