Moja lista blogów

poniedziałek, 26 września 2016

Rysowania nie ma końca

Od kilku dni Leo w zasadzie rysuje cały dzień (znowu przeziębiony).
Wykolorował już wszystkie kolorowanki, które kupowałam jeszcze dawno temu Ksawkowi, który jak wiadomo nie znosi kolorować do dziś.



Oto Leośkowe prace:




wtorek, 20 września 2016

Wizyta u okulisty

Od dawna planowana.
Odkładana zawsze, ale nie wiem dlaczego konkretnie.
Pierwszy raz usłyszeliśmy, że lewe oczko Leosia ucieka - jak miał 8 miesięcy i leżeliśmy w szpitalu.
Potem sami to widzieliśmy, widzieli to dziadkowie, pediatra w przychodni nie zauważył niczego, ale powiedział, że trzeba kontrolować wzrok i żeby iść dla świętego spokoju.
No i stało się.
Ja już powoli przygotowywałam dzieci do tego, że może Leo będzie nosił okularki itd. a tu się okazało, że NIC Mu nie jest a Jego oczka są zupełnie zdrowe :):):):)
Uffffffffffffffffffffffffffff.........
Jeden kamień na sercu mniej :)
"Lenonek" oczywiście rozwalił wszystkich na łopatki od samego przedstawienia się w ośrodku.
Potem czarował panie swoim urokiem osobistym, ale był mega profesjonalny i przepięknie współpracował z paniami. Był rzeczowy i szybki jak prawdziwy mężczyzna!
Odgadywał wszystkie zagadki poza liczeniem, to na razie przełożyliśmy na inny termin, reszta - perfekcyjnie!
Nawet zakrapianie oczu, które szczypie i powoduje dyskomfort na kilka godzin zniósł bohatersko. Bardziej, niż chłopcy o wiele od Niego starsi, panie dawały za przykład mojego Smyka kochanego!
Kocham nad życie :*








czwartek, 15 września 2016

Złamanie

 W czwartek 8 września, Mama poszła na zebranie w przedszkolu.
Jeszcze dobrze się nie zaczęło, jak dostałam od Taty telefon:
"Ksawery miał wypadek, musisz tu szybko przyjść, jedzie karetka, a Leoś bardzo płacze".
Jak stałam tak wybiegłam.
Biegłam całą drogę.
Leosia trzymały mamy kolegów Ksawcia, płakał bardzo i był mocno wystraszony.
Ksawery nad wyraz spokojny, siedział na kolanach u mamy Przemka (kolegi z przedszkola).
Jak zobaczyłam rękę Ksawusia, zrobiło mi się słabo.
Bałam się, że upadnę, a na rękach miałam już wczepionego Lenonka.
Lewa ręka Starszaka przypominała zygzak. Była wygięta w 3 różne strony.
Bardzo niefortunnie upadł na rowerze.
Ani nie jechał szybko, ani z górki, ani się nie zderzył - było mnóstwo innych sytuacji teoretycznie dużo bardziej ryzykownych, a tutaj praktycznie stał w miejscu, obrócił się za siebie i  bach. Kierownica ponoć wykręciła się na drugą stronę i się przewrócił.
Być może na krawężnik, bo miejsca złamania były jak dla mnie tak jakby Mu coś wybiło odcinek kości w środku ręki.
Przyjechała karetka, zbiegło się całe osiedle.
Ksawery dostał morfinę.
Ratownicy - to są zupełnie niezwykli ludzie.
Tyle razy ile miałam do czynienia z ratownikami, a kilka razy nam się zdarzyło wzywać pogotowie, to są anioły. Ciepli, wyrozumiali, serdecznie, optymistyczni, wspaniale odwracający uwagę od czegoś, co wpędza nas w strach i panikę, jak żel na ranę, łagodzą strach. Przypadkiem też są zazwyczaj bardzo przystojni ;)
Sama jak leżałam po porodzie 2 x na SORze, gdyby nie młodzi wspaniali ratownicy to np. mogłabym zejść z głodu. Byłam wtedy karmiącą matką, a oni oddawali mi swoje kanapki przygotowane przez żony i mamy, bo na SORach nie ma wyżywienia, a ja leżałam tam ponad dobę.
Ratownik zajmujący się Ksawerym był rewelacyjny. Zrobił małe show na placu zabaw, powiedział, że Ksawery jest dziś gwiazdą, a jak Starszak wsiadał do karetki cały plac zabaw bił Mu brawa :) to było bardzo miłe.
Mnie z Leonem i dwoma rowerami pomagali rodzice kolegów, udało się dotrzeć do domu, bo akurat w ten dzień panowie poszli na rowery spory kawałek od domu.
Leo całą drogę płakał, że bardzo kocha "Kawusia" i on tęskni. Pytał kiedy wróci, a ja nieświadoma wszystkiego powiedziałam, że na noc do domku.
Coś mi tylko mimochodem ratownik rzucił, że czasem udaje się bez operacji...
Oczywiście, że takie złamanie nie składa się bez narkozy. Wtedy o tym nie pomyślałam, albo nie chciałam myśleć.
ZŁAMANIE TRZONÓW OBU KOŚCI PRZEDRAMIENIA.
Od 17:00 do 24:00 Ksawery czekał na zabieg, bo nie było anestezjologa (dużo cesarek nagle było i jeden anestezjolog).
Ok. 24:00 Ksawuś sam pojechał na salę operacyjną na inne piętro.
Jestem z Niego tak strasznie dumna. Mój mały panikarz zachowywał się jak twardziel.
Po 2:00 Go wybudzili.
Po drugim RTG okazało się, że ręka super poskładana, 2 druty założone i puścili Ksawka do domu.

Pierwszy dzień był słaby... Ksawery leżał, trzeba było obkładać go poduszkami, karmić itd. Spał u nas na podłodze, na materacu, bo nie wyjdzie na górne łóżko.
Po 3 dniach już czuł się na tyle dobrze, że przechodził z tą ręką przez ogrodzenie placu zabaw.

To jest Jego lewa ręka, więc w szkole średnio będzie mógł pisać, może jakieś inne zadania, ale nie pisanie literek, a już zaczęli w tym tygodniu.
Lekarze w szpitalu powiedzieli, że może iść od razu do szkoły, ale po rozmowie z wychowawczynią wolałam go tydzień zostawić.

Jutro kontrola, ściąganie szyn, rtg, zobaczymy co będzie. Póki co zwolnienie z WF do końca listopada, więc odpadły nam wszystkie zajęcia pozalekcyjne w szkole :(
Nawet na gimnastykę korekcyjną się nie załapiemy, bo jest tylko 15 miejsc i wybierają na cały rok skład, więc może w II klasie będzie chodził, a to wieka szkoda....






Pierwsza prace Leosia z przedszkola

Pierwsza oficjalna praca na wystawie :)

TATA

 MAMA z blond włosami


wtorek, 13 września 2016

Rysownik

Od niedawna Leo uwielbia rysować i kolorować. Wychodzi Mu to całkiem nieźle.
Teraz widzę jak duża różnica jest między nauką rysowania prawą, a lewą ręką.

Leo robi to z łatwością, lekkością i przyjemnością.


"Tata i ja" (czyli tata to ten ogórek, a kuleczka to Leo)


Mama
(z kolczykami i kluczykami do auta - dorysowane przez Starszaka, na czole mam "ziazi" a ta kreska to chyba krew)



Wóz strażacki
(po prawej stronie autorstwa Leo wg naśladowania tego, co rysuje mama)



 Domek
(po prawej stronie autorstwa Leo wg naśladowania tego, co rysuje mama)



Pierwsze słoneczko

  

Ludek na trampolinie - widok z góry



Autko

(rysowane samodzielnie)


niedziela, 4 września 2016

Pierwszaki / IA i KRASNOLUDKI

No i stało się.
Mam w domu dwóch pierwszaków!
1-wszy września był dla nas bardzo mocno intensywnie emocjonalny.
Ja osobiście nie mogłam spać w nocy ze środy na czwartek.
Leo poszedł z Tatą do przedszkolka na 8:00, my z babcią Krysią  z Ksawusiem na 9:00 do szkoły na rozpoczęcie szkoły.
Były łzy, oj były.
Ja nie mam odwagi odprowadzać moje przedszkolaki w tych pierwszych dniach, po prostu jestem cienki bolek i tyle. Rozklejam się.
W szkole Starszak mnie zaskoczył, bo też się w pewnym momencie popłakał, ale pani wychowawczyni zachowała się cudownie, uspokoiła go, przytulała, głaskała (bo to było w trakcie apelu na sali gimnastycznej). Potem kiedy jej podziękowałam powiedziała, że to była sama przyjemność, bo Ksawuś jest wspaniałym wrażliwym dzieckiem :):):).
Rozpoczęcie było do ok. 10:00, więc my wróciliśmy do domu, a tam Leo sam :(
Cały czas o nim myślałam.
Pod przedszkolem byliśmy pierwsi, jeszcze było zamknięte.
Jak Pani Ewa go za rączkę wyprowadziła do mnie...jak mnie zobaczył...zanosił się z płaczu i biegł wprost w ramiona, jak się wczepił, jak biedny szlochał, i mówił cały czas "ja pakałem za Tobą, cały cias!".
Jak go postawiłam na podłodze, żeby porozmawiać z panią Ewą (pani, która była też wychowawcą Ksawusia), Ksawuś złapał Leona i tak go przytulał mocno, z taką autentyczną troską, a Miś taki zapuchnięty...
On biedy nie wiedział, kiedy ktoś po niego przyjdzie. Nie powiedzieliśmy Mu! nie wiem jak i dlaczego tak się stało :(
Pani Mu też nieświadomie mieszała w głowie, bo mówiła, że tata poszedł na zakupy i po Niego przyjdzie jak wróci, bo nie wie, że Tata już pracuje poza domem i Leo widocznie nie za bardzo wiedział o co chodzi :(
Po przedszkolu jeszcze z godzinkę dochodził do siebie i milczał.
Potem było ok, dostał nagrodę :)
Drugi dzień był gorszy,  noc niespokojna, Miś nerwowo się budził.
Płakał, ale powiedział przez łzy " to chodźmy juś do tego pećkola".
My z Ksawkiem na 8:00 tym razem, więc wcześniej. Już z plecakiem i potem na mszę wszyscy razem z całą szkołą.
Znowu była chwila słabości Starszak uronił kilka łez, ale potem już po kościele kiedy został sam w szkole mówi, że było super.
Cieszę się, że w ich 16-osobowej klasie 5 osób to osoby z Jego grupy przedszkolnej. z jedną siedzi w ławce i na razie jest ok.
Daje chłopcom jeszcze troszkę czasu na oswojenie i potem zaczniemy przygodę ze świetlicą i leżakowaniem w przedszkolu.

Nie wiem dla kogo ten czas jest trudniejszy czy dla dzieci czy dla rodzica....